Pory…
Pory roku, pory życia…
A może - po prostu - stadia życia: Od urodzenia po zejście z t e g o świata…
...Wciąż jesteśmy na swoistym fragmencie etapu - jedynego, niepowtarzalnego, dojrzewania tu i teraz- dziecka Boga,
które stara się rozpoznać siebie w tym skomplikowanym-bywa bardzo-fragmencie życia…
Każdy z nas dostał niepowtarzalną osobowość i zadanie do zrealizowania w naturalnej i raczej trudnej drodze-Stąd do Wieczności.
I pomoc.
A ta „tutejsza” faza bywa niezwykle zagadkowa, nęcący przeróżnymi – w tym mylnymi - wariantami szlaków.
Jakże ważne, wręcz najważniejsze jest, aby nie zagubić się w zgiełku codziennych wabień.
To szczególnie dotyczy młodych. (A przecie nie tylko...)
Wiemy coś o tym–wszak sami przechodziliśmy przez ów poranek...
Przez ten okres poznawania, doświadczania, nauk, zagubień, odnalezień, ucieczek i powrotów…
Na szczęście - dobrych powrotów.
Chociaż nie wszyscy...
I każdy dostał jakiś talent, który ma pomnożyć, ofiarować dla dobra wspólnego, tak
– aby Dawca życia i talentów nie musiał się… smucić…
No to pora, zawsze pora, aby przystanąć i przyjrzeć się…
...a może obejrzeć… a może spojrzeć w dal...
i dostrzec co zostawiamy, co czynimy, w czym dobrym uczestniczymy…
Póki pora…
Krzysztof Nagrodzki