W kwestii czasu... Z listów do przyjaciół. I znajomych
Kolego, w naszej rozmowie zapytałeś o czas...
Nie do końca jestem pewien czy chodziło o czas "bieżący" czy - nazwijmy "uniwersalny", ale...
Ale spróbuję odnieść się do jednego i drugiego pojęcia.
Otóż "bieżący" - jest jedynie cząstką - większą lub mniejszą - w zależności od "przydziału" :) -cząstką wieczności, do której wszyscy jesteśmy stworzeni.
Wszyscy Kolego!
Niezależnie od chwilowych poglądów wynikających z uzyskanej samodzielnie, powiedzmy - wiedzy,
czy - po prostu - z zindoktrynowań - czyli fałszywek różnie wciśniętych w otwarte umysły.
I dusze.
Właśnie! - W dusze.
Póki to "pływa" w umyśle, który nie jest zniewolony jakąś chorobą - fizis, czy psycho - jest szansa na możliwie proste uzdrowienie.
Dobre lektury, dobre - wolne - dyskusje; czas na refleksje poza gonitwą bieżączki...
Gorzej, kiedy recydywa doprowadziła do głębszego wdarcia się "tego" w nas...
Wtedy owe "leczenie" musi być wsparte potężną dawką leku - modlitwy, pokuty,
a nawet - bywa - egzorcyzmu...
O tym mogą zaświadczyć ci, którym udało się uratować z owych odmętów.
Wiem.
I Ty możesz wiedzieć, jeżeli oderwiesz się od wskazanych przez "postępaków" lektur.
Jeżeli uruchomisz własne - wszak istniejące - zasoby intelektu.
I woli.
Krzysztof Nagrodzki