Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Przed debatą

Wskazówki Ojca Świętego, kreślące Jego oczekiwania co do kształtu Europy państw i narodów, można - wyrywając z kontekstu - drapować w propagandowe piórka. Nie wypada, ale – jak praktyka pokazuje - można. Kiedy abp Henryk Muszyński stwierdza, że biskupi nie mówią Unii „...ani za, ani przeciw, lecz podajemy kryteria wartościowania.”, można interpretować owe kryteria. Stanowisko Episkopatu po 316 Zebraniu Plenarnym: „Polska nadal pragnie trwać w Europie jako państwo...”, a „..włączenie w struktury europejskie nie może oznaczać rezygnacji z suwerenności narodowej, politycznej i kulturowej, w tym także tożsamości religijnej”, również można owijać w szmatki zapomnienia.

Wesolutkie odesłanie posła Romana Giertycha do konfrontowania argumentów ze zdjęciem ministra od propagandy to już drobiazg. Tak jak i oddalenie wniosku tysięcy Polaków o referendum o wyprzedaży ziemi.

Ale gdy na scenę wstępują autorytety postępu oznajmiając: „Liga Polskich Rodzin /.../ ucieka od praktycznej odpowiedzialności za politykę do /.../ postaw wyłącznie roszczeniowych, demagogii i gwałtownych demonstracji.”; „Polską racją stanu jest budowanie koalicji proeuropejskich”; „... choćby sam diabeł siedział w tej Unii, to jest naszym obowiązkiem jako chrześcijan, żeby tam wejść. (...) cokolwiek by było, nasze miejsce jest w Unii”; „Środowiska narodowo-katolickie, które sprzeciwiają się wejściu Polski do Unii uznają to za porzucenie suwerenności, a czasami szermują poczuciem zdrady narodowej. Problemem jest niezdolność tych środowisk do dialogu” - wtedy ani chybi nastąpi przełom i rzeczywista debata. W Rzeczpospolitej. W Wyborczej. W TV. Boć przecież niemożliwe, żeby postęp nie miał dowodów na prawdziwość emocjonalnie rozgłaszanych konkluzji o „historycznej szansie”?...

Publikacja: Nowa Myśl Polska nr 50 z 15 12 2002r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.