Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Wyborowanie

Ongiś było tak: co Biuro Polityczne uchwaliło a Komitet Centralny zaakceptował (czy odwrotnie), to było słuszne. W słusznej sprawie frekwencja bywała aż miło, a entuzjazm sięgał 99, 99%. Chyba, że dyrektywa nie była wystarczająco sprecyzowana, lub mąciły określone siły. Wtedy poparcie spadało dramatycznie do 99,97%. Teraz też mącą siły. Może jakby mniej określone. Albo czasami dziwnie ambiwalentne...

Po tzw. lewej stronie załoga dynamiczna, chętna do czynu. Każdego. A nawet do rękoczynów, które uskutecznia we własnych szeregach. Zapewne dla kondycji, na czas, kiedy przyjdzie walczyć z sabotażystami -wrogami postępu. Ciemne siły reakcji zawsze utrudniały i dlatego nie wychodziło. Wiadomo. Od rewolucji. Każdej.

W tzw. centrum ciasno. Któż nie chciałby SŁUŻYĆ ludzkości w czarownych warsztatach środka? To tam przecież przerabia się szare na złote. W rozważnym, uczulonym na wszystkich i wszystko procesie. Szczególnie na postęp w modernizowaniu sensu wiary, przyzwoitości, piękna, narodu, ojczyzny, i paru jeszcze przestarzałych zjawisk. Instalacja w procesie. Na razie wychodzi jeszcze odwrotnie, ale to tylko rozruch. Od lat...
 
No i prawica. Tu jakby – wbrew pozorom - luźniej, ponieważ wiadomo – od prawicy pod groźny mur („na prawo już tylko mur”) tylko centymetry łaski opiniotwórczych elit. Dzisiejsi docenci postępu obsługują maszynki borowania świadomości. I przekonują, że prawica -ta autentyczna: z Bogiem, Honorem i Ojczyzną w czynie a nie wstążeczce wyborczej –jest  be. Nie nadąża. Upiera się przy faktach i logice, kiedy trzeba wizjonerstwa.

A tu znowu wybory. Na kogo postawić?... Jak sprawdzić autentyczność?... Nie zawiodą?...
Cóż, takie ryzyko zawsze istnieje. Trzeba jednak iść. Razem z Rodziną.


Publikacja: N. Myśl Polska nr 43 z 27 10 2002r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.