Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Umowa o pracę

Główny negocjator rządu z Unią Europejską był agentem tajnych służb. Minister od kampanii pro-unijnej pomyślał, przypomniał sobie: Też był. W porządku, wobec obowiązującego aktualnie prawa. Agenci - czy to się komuś podoba czy nie- działali zawsze. I nie w tym problem. Nie trzeba być specjalistą od wywiadu, aby wyobrazić sobie, że konfidentem tej rangi nie zostaje byle wolontariusz chcący dorobić sobie po godzinach.

Agent nie musi być ideowcem. Agent musi być fachowcem. Kandydata zapewne cechuje inteligencja, umiejętność docierania do źródeł informacji, łatwość w nawiązywaniu kontaktów, opanowanie, dyscyplina i lojalność wobec mocodawcy. Co prawda nerwowa reakcja ministra wobec propozycji posła Romana Giertycha, kiedy ten zaproponował publiczną konfrontację i debatę nad plusami i minusami integracji z Unią Europejską, może sugerować, że nerwy w służbie zostały nadwątlone, ale co tam – każdemu mogą zdarzyć się chwile słabości. Służby specjalne Polski Ludowej – jak i innych krajów Bloku Wschodniego – współpracowały w sposób naturalny z centralą imperium. Tam też kierowano ważne dossier, i tam niewątpliwie na brak przeróżnej wiedzy tajemnej uskarżać się nie mogą. To powszechnie wiadomo. Dobrze zatem, aby wiedza o wiedzy była również dostępna tutaj – w Warszawie. Dla porządku.

Skończmy jednak z dygresją na marginesie skomplikowanych problemów lustracji i wróćmy do naszych negocjatorów, propagatorów, reformatorów (aczkolwiek problem jest znacznie szerszy) w kontekście ich pracy. Minister – z klasycznej definicji– jest sługą. W demokracji suwerenem jest społeczeństwo. Zatem efekty starań o miejsce naszej niepodległej Ojczyzny w Europie i świecie stają się odpowiedzią na najistotniejsze pytanie: Kto jest głównym pracodawcą „sług”?  My - Naród?..

Publikacja: N. Myśl Polska nr 39 z 29 09 02r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.