Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Reportaże z codzienności. W betoniarni bez zmian ?

Świat postępu udaje, że byczo jest! – choć jest raczej baranio. Prawa człowieka – w tym najważniejsze: do wiary, nadziei, miłości, do sensownego, godnego życia - na wielkich połaciach globu dewastowane są wręcz ostentacyjnie. Rozziew między ideą współistnienia i dialogu a rasizmem, drapieżnym, bandyckim nacjonalizmem i arogancją „elit”, jakoś nie potrafią zapełnić czołgi, buldożery, bomby, rakiety, maczety, siekiery, mury, banki - nawet światowe, konwenty, zjazdy, loże i inne produkty oświeconych humanistycznych mrzonek. Świat znużonego białego człowieka

kurczy się w widocznym już tempie mimo kwitnącego – i to nie tylko w tzw. trzecim świecie - handlu organami, wyrywanymi bezdomnym i bezbronnym - szczególnie dzieciom, oraz zamawianymi poczęciami dla sprzedaży komórek macierzystych. Remedium na nudę, przez glajszachtowanie kultur i dziczenie obyczajów, wydaje się coraz mniej atrakcyjne a „wyfabrykowana”, schemizowana żywność jadalna . Globalno-europejsko-unijne pomysły na braterstwo okazują się bliższe raczej pedofilskich ciągot do „młodszych braciszków” w osiągach materialnych. W Polsce, w kasie regionalnego kantorku wymiany majątku narodowego na drobne, coraz puściej. Tzw. lewica dobrze zorientowana w stanie konta, podejmuje typowe dla partyzantki manewry wyjścia drobniejszymi oddziałkami, z okrążenia upiornymi skutkami swych infantylnych pomysłów na państwo, społeczeństwo, kulturę, cywilizację, rozwój, wzrastanie. Całkiem realnie i blisko szaleją skutki tych przedsięwzięć: bezmyślność, demoralizacja, przestępczość, głód, bezdomność, choroby - w tym powracająca gruźlica i AIDS. Realne staje się zamykanie i zanikanie coraz to szerszych obszarów suwerenności politycznej, gospodarczej, kulturowej, światopoglądowej. W miarę rozwoju rewolucji czy ewolucji (metody się zmieniają) postępu, narastają trudności i pojawiają się dywersanci, z którymi postęp walczy. Przede wszystkim, i jak zwykle. I ze zwykłymi efektami. Od ściany do ściany.

                                                                                              ***

W tych trudnych momentach nasze leciwe bojowniczki, wspierane przez mężów zaufania światowego przekwitania, (być może również zaleceniami z czytanek Maltusa i podręczników agitatora), „kierując się interesem /.../ kobiet” (Joanna Szynyszyn), walczą o prawa tychże do dzieciobójstwa, stymulowanego konsekwentnie przez wprowadzanie tzw. edukacji seksualnej dla maluchów. Oraz o wspomożenie i sformalizowanie homoseksualnych ciągotek (Maria Szyszkowska), wynikających jakoby z organicznych uwarunkowań. I nic to, że medycyna, psychologia, psychiatria, pedagogika i statystyka demaskują te w istocie depopulacyjne, deprawacyjne, antyludzkie mity, nic to, że łatwo skonfrontować prymitywne wyobrażenia z rzeczywistością – lewacki postęp chadza w zaparte. Nie zechciał ongiś podjąć trudu konfrontacji z głośnym prof. Bernardem Nathansonem (1), oprzytomniałym prekursorem aborcjonizmu, nie chciał i teraz spotkać się w gmachu Sejmu z Richardem Cohenem, amerykańskim psychoterapeutą, prezesem Międzynarodowej Fundacji Uzdrowienia, zajmującym się pomocą w wyjściu z uzależnienia nawróconym z judaizmu na chrześcijaństwo byłym homoseksualistą (2). Nie czyta wrażych doniesień – np. o oszustwach Kinseya (3), o szkodliwości pornografii (4), nie słucha niemiłych argumentów, „anuluje” wiedzę niezgodną z dogmatami – a wszystko to nazywa „lewicową wrażliwością”. Ba, realizację impulsywnych zachciewajek usprawiedliwa „cywilizowaniem naszej rzeczywistości”(Jerzy Szteliga), a powściągliwość przytomniejszych towarzyszy czy towarzyszek uznaje za „zdradzanie swego elektoratu, umizgiwaniem się do Kościoła” (Andrzej Celiński). Kiedy dodamy do tej „wrażliwości”, współczujące pochylenie nad obrażającymi wrażliwość i uczucia religijne, urągającym przyzwoitośc, „artystycznymi” instalacjami, np. z użyciem genitaliów i krzyża (Marek Borowski), oraz bezpardonowe rozprawianie się z polską własnością i „ludem pracującym miast i wsi” (ponad 20. procentowe bezrobocie), mamy szkic do obrazu świata wartości, zamierzonego przez klasę ideologów zmian na lepsze. A wizja rodzi czyn. Nawet, jeżeli jest to wizja narzucona przez pracodawcę. Może szczególnie wtedy...
I nie są specjalnie istotne proporcje ilości autorów genetycznie uwarunkowanych do ideologicznie zauroczonych.- „Dość złudzeń”! Również dla tych, którzy powinni otrzeźwieć po upadku, z wysoka.

Krzysztof Nagrodzki
---------------
(1)    Zob. np. B. Nathanson w Polsce, Świadek życia, wyd. Sióstr Loretanek, Warszawa 1997;
 oraz np. Earl Appleby, 50 pytań i odpowiedzi o aborcji, wyd. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskie im. ks. Piotra Skargi, Kraków 2004, oraz np. kwartalnik Fronda nr 31
(2)    Zob. np. Richard Cohen, Wyjść na prostą. Rozumienie i uzdrawianie homoseksualizmu, wyd. WAM i Światło - Życie, Kraków 2002, oraz np. kwartalnik Fronda nr 30
(3)    Zob. np. Judith A. Reisman, Edward W. Eichel, Kinsey – seks I oszustwo, wydawnictwo Antyk Marcin Dybowski, Warszawa 2002
(4)    Zob. np. Dawid A. Scott, Pornografia, jej wpływ na rodzinę, społeczeństwo, kulturę, wyd. Human Life International-Europa, Gdańsk 1995 oraz Victor B. Cline, Skutki pornografii, wyd. HLI-E, Gdańsk 1996


Publikacja: N. Myśl Polska nr 18-19 z 2 – 9  05 2004r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.