Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Siła niepokoju?

Ostatnio w dobrym tonie jest okładanie eurosceptyków stanowiskiem Kościoła rzymsko-katolickiego. Ze szczególnym zwróceniem uwagi – to oczywiste – na Papieża. Wsłuchajmy się, zatem w Jego słowa skierowane chociażby ostatnio do nowo mianowanej Pani Ambasador Rzeczpospolitej w Watykanie.

 „Trzeba jednak, aby Polska zaistniała w strukturach europejskich jako państwo, które ma swoje oblicze duchowe i kulturalne, swoją niezbywalną tradycję historyczną związaną od zarania dziejów z chrześcijaństwem. Tej tradycji, tej narodowej tożsamości Polska nie może się wyzbyć stając się członkiem Wspólnoty Europejskiej. Rzeczpospolita Polska nie może tracić niczego ze swych dóbr materialnych i duchowych, których za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków. W obronie tych wartości Kościół pragnie być partnerem i sojusznikiem rządzących naszym krajem. /Niedziela 50/01, s. 4/. Papież mówił też tak: „Słowo ojczyzna posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe zarazem, którego, zdaje się, nie znają inne narody Europy i świata”. „Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie – to równocześnie nie sposób rozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednak wspólnota szczególna, najbliżej związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka” /J.R. Nowak - Słowa barwne i skrzydlate, s.42/.

Czy przetrwa schorowany naród, gdy rozbierze mu się dom – państwo? Można próbować zagłuszać wątpliwości chóralnym śpiewem i neutralizować lęk żarcikami. Można. Tylko to nie jest uczciwe.

Sięgnijmy do wypowiedzi innych osobistości, którym nie można zarzucić „ksenofobię, nacjonalizm i zaściankowość”. Chociażby tej - profesora Ludwika Hirszfelda: „W ojczyźnie ma się i przeszłość i przyszłość. W obczyźnie tylko teraźniejszość”; czy Pawła Hertza: „Naszym obowiązkiem jest być polonocentrycznymi, po prostu dlatego, że nie możemy być innocentryczni (...)”./Ib. s.44 i 50/

Czy Unia pomoże wyzdrowieć naszej schorowanej polskości? Czy potrafimy uleczyć się sami? To nie są sprawy, które można zbywać wyrazami ze słownika pogardy, nietolerancji, pychy; emocjonalnymi okrzykami o „dzikich zwierzętach” czy zsyłaniem wątpiących pustosłowiem „poza obszar cywilizowanej polityki”.

Publikacja: Rzeczpospolita nr 298 z 21 12 2001r. Opinie. Listy. Wycięto w redakcji bez uzgodnienia fragment.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.