Pedofilia w Kościele czy pedofilią w Kościół ?... Z Listów do przyjaciół. I znajomych
Chyba pisałem Ci już o pewnym doświadczeniu, które dane było pewnej osobie, która modliła się gdzieś w kąciku opustoszałej świątyni stała się mimowolnym świadkiem rozmowy dwu sióstr nowicjuszek z tego samego klasztory, które dzieliły się wrażeniami i doświadczeniami z wykonywania zadania..zleconego.
Zleconego, przez stosowny urząd komunistycznej onczas wadzy.
Sprawa się-za przeproszeniem rypła-i zadanie nie zostało dokończone...
I teraz, bywa, człek się zastanawia czy niektóre zjawiska czy zdarzenia w naszym katolicki Kościele nie są swoistą reaktywacją następnych zadań...
Lata płyną, hasła i metody - bywa - zmieniają się, ale istota działań pozostaje ta sama.
Ta sama próba dewastacji, rozsadzania, zniechęcania, odstręczania i wodzenia ....na manowce.
Bez złudzeń!
To stała-od wieków-walka; dewastacja i przestawianie znaków, drogowskazów, które wyznaczono nam-ludziom-na szlaku, dobrym szlaku do Domu Ojca.
Czas płynie, dewastatorzy się zmieniają i podmieniają-zwodzenie trwa.
Do czasu-aż przyjdzie kres.
I dzień Osądu.
Tudzież zapłaty. Wiecznej.