Nieskażone dzieci postępu
Nieskażone odwagą samodzielności myśli i czynu. Oglądacze uproszczonej do przedmiotowego maksimum wiedzy o świecie i wizji świata. Zawsze ktoś pociągnie-za kark, za rączkę, za kieszeń…
Jak nie Wujek Stalin to różne kasodajne „Ciocie”. Bądź „Wujkowie”. Ktokolwiek, kto da zarobić na to i owo. Chociażby na swoiste poklepanie postępowego ego. Poklepanie przez
właściwych ...powiedzmy-mentorów...
Słuchając kolejnych wypowiedzi-a w gruncie rzeczy porywów emocjonalnych jakiejś lewej damy w tvp-nie wiadomo czy śmiać się czy płakać?...
- Śmiać nad poziomem tej - jakby infantylnej - wzmożonej emocyjnie argumentacji, czy płakać nad tak dalekim pogubieniem, bądź odejściem, od standardów cywilizacji-naszej cywilizacji...
W tym konkretnym wypadku rzecz dotyczyła zbezczeszczenia postaci Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie przez środowiska sodomickich wzmożeń.
Owa "dama" (et consortes) jakby nie znała (nie znali) historii naszej państwa...
Dziwne. - Aż tak daleko poszło już... jakby to rzec?... - zawłaszczenie? … Zawłaszczenie pamięci, wiedzy, sumienia, woli?...
Zatem to nie tylko dziwne, ale smutne, a nawet tragiczne...
Może wystarczyć na jakaś karierę urzędniczą, na pewną sytość materialną, a może po prostu na dolewkę do ego.
I to nic nowego.
Żaden wyznacznik teraźniejszości. Zawsze tak było.
Tyle, że teraz trudniej się ukryć.
I media nie jednego nurtu. I ludzie jakby roztropniej czynią ogląd (pamiętam jakiś dawny skecz, w którym właśnie było wyznanie:„Coś mi pękło. Robię ogląd. A to pękł mi światopogląd” )
A jednak… A jednak chadzają po tym padole i robią swoisty hałas DZIECI POSTĘPU. Czyste w swej niewinności.
- W swej swoiście ustabilizowanej – rzec można – infantylnej- niewinności.
Niewinności intelektualnej.
Wzięli się z... przypadku i są ... otwarci.
Otwarci-jak to dzieci-na głos prowadzących; czy - ostatecznie - pewnego prowadzącego.
Cóż, że ów głos nie nowy - wszak wodzi od wieków. Na zatracenie. Osłuchano się, przyzwyczajono…
Stąd zapewne ta "postępowa" skłonność do różnych intelektualnych, społecznych, obyczajowych eksperymentów.
Piekielnie skłonna.
Szkoda.
Dlatego powtarzać trzeba ostrzeżenia i przypomnienia.
Powtarzać pro publico bono. I dla indywidualnego „bono” też!
Trzeba leczyć mózgi i dusze.
Przypominać o końcu takich zwodzeń. Bywa lekceważonych na początku - jako swoisty „eksperyment”. Powiew „mody” ze starej diabelskiej pracowni.
A teraz „unijnej mody”?...
To musi zastanawiać…
Ongiś pewien encyklopedysta definiując konia po prostu orzekł: Koń jaki jest, każdy widzi (Benedykt Chmielowski, Nowe Ateny, Lwów 1745,)
Każdy widzi, że te dziwactwa "postępu" zaczynają przekraczać czy przedefiniowywać sens.
Zwykły sens.
Każdy widzi.
- Każdy?...
Może samodzielne myślenie-jako swoiste okulary do postrzegania realu, zacznie w końcu jakoś działać.
No i–koniecznie-odkażanie.
Modlitewne.
Amen.
PS. Chociaż po Amen, nie powinno być więcej. Ale wyjątkowo:
Lamenty postępu
Nie wygralim Sejmu
No i Prezydenta
Zatem zagrożona
Nasza irredenta
A tu jeszcze draka
Się zrobiła taka
Że nam przyskrzynili
Sławusia Nowaka
Nielegalna Izba
Nielegalny sąd
Zrobim rewolucje
I obalim rząd
Dla dodania werwy
I wzmocnienia weny
Obalimy flaszkę
… Albo coś wciągniemy…
***
Bośmy są nie byle jacy
Byle jacy
Chłopcy postępacy!
Dana ci ja dana
Od dziadka Urbana