Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Manewry

Dawno, dawno temu, ale nie tak bardzo, kiedy jedynie słuszna linia krzywiła się fatalnie, ogłaszano manewr polityczno-gospodarczy. Nawet głęboki. Ponieważ prostowanie i manewrowanie stawało się coraz trudniejsze ze względu na rafy ideologiczne i ekonomiczne, wykonano zwrot strategiczny. Najgłębszy z możliwych. Wmanewrowano komunizm w towarzyski kapitalizm, a marksizm w New Age. Konieczność lawirowania, co prawda wcale się nie zmniejszyła, ale jakże znakomicie poszerzyło pole manewru.

Ostatnio kluczy się wokół „wejścia do Europy” afrykańskiego, zapewne, plemienia znad Wisły, reformy finansów oraz rozstrzygnięć w strefie wpływów. Wraz ze zmianami w kierownictwie. Ustawodawczym i wykonawczym. O władzy właściwej na razie jeno się przebąkuje....
„Jestem Europejką”, przekonuje śniadolice dziewczę z wielkich plakatów. Taki sam kompleks ma młodzian o wyglądzie Skrzetuskiego. Pozostała część Polaków zagląda po prostu do metryki, atlasu i wszystko jasne. Od tysiąca lat. Bez specjalnych deklaracji. Mniej jasna jest natomiast sprawa z przebudową finansów państwa. Kiedy zliberalizowani marksiści – dysponującymi obecnie przeróżnymi legitymacjami ideologicznymi - zabierają się za reorganizację, nie potrzeba potopu ani innych kataklizmów.

Zrestrukturyzowano już niemal do cna przemysł i próbuje pogłębić przekształcenia w rolnictwie; zmodernizowano kieszenie ogromnej większości Polaków, przez przeróżne akcyzy, vaty, podwójne opodatkowania (spadki i darowizny, oszczędności); kuje się topór katastralny i licho wie, jakie jeszcze– oczywiście sprawiedliwe i słuszne społecznie- pomysły liniowych ataków podatkowych.
W końcu nie musi być nas aż tak dużo, a władza wraz z przyległościami się wyżywi. Tą prostą prawdę miał zapewne przypomnieć były rzecznik rządu PRL, wyciągnięty na światło dzienne, dzięki łaskawości kolegi z „pijanych nocy”? Być może po takich nocach, gdy doskwiera kac, rośnie wewnętrzna potrzeba łyknięcia czegoś świeżego. W sferze restrukturyzowania umysłów. I zysków. W interesie akcjonariatu, naturalnie. Niekoniecznie polskiego. Co szczerze powiedziała jedna pani - wydająca Gazetę Wyborczą i mająca chrapkę na telewizję, drugiej pani – z rządu. Ta zaś się oburzyła. Wewnętrznie.

A lud patrzy. I zadziwia stylem, w jakim postępowi gentlemen (and lady’s) restrukturyzują układy sił. Dla dobra wspólnego. Ale czyjego?...


Publikacja: Niedziela nr 15 z 13 04 2003r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych