Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Bez alibi

Myśl często opuszcza utarte szlaki, aby poszukiwać nowych dróg, ocenić z dystansu dotychczasowe, wypróbować sprawność na ziemi niełaskawej. Myśl - wolna myśl - nie traci jednak kontaktu z rzeczywistością, nie pozwala ogarnąć nadmiarowi pewności - nazywanemu pychą, ani zamknąć w infantylizmie czy kompleksie. Nie przystoi jej również uniżoności pachołka wobec gromkich pokrzykiwań dystrybutorów materialistycznych dogmatów. Wolna myśl po prostu mozolnie weryfikuje doświadczenia, które nieustannie przynosi codzienność, zanim sformułuje konkluzję i obwieści urbi et orbi, że OTO!...

 Tylko tzw. myśl pragmatyczna, nie ma wielkich wątpliwości, nie musi doświadczać utrapienia ludzkich rozterek. Ona ma jeden cel – nasycić żądze: panowania, posiadania, dowolnego używania... Ale ta myśl z trudem kwalifikuje się do miana ludzkiej. Koncept wolnego, prawego człowieka, tak fantastycznie niepowtarzalnego, musi różnić się od myśli bliźniego. Stąd tyle barw refleksji. W cierpliwej, uporczywej wymianie poglądów, sporze wolnych partnerów rodzi się nowa jakość. Jeżeli jednak zabraknie wiedzy, dyscypliny intelektualnej, wyobraźni, ducha prawości i silnej woli – okiełznującej naturalne porywy egoizmu - zaczynają się swary, zagubienia, pomówienia.

Narodową myśl polską, korzystającą z dyscypliny i urody cywilizacji łacińskiej, budowaną na fundamentach katolicyzmu, zawsze cechowało umiłowanie wiary, wolnej Ojczyzny, Prawdy; otwartość (dzisiaj mówi się – tolerancja)- czasami aż nadmierna. A wyznacznikami jej uczciwość było odniesienie do podstawowych wartości i priorytetów w życiu jednostki, rodzin, narodu i społeczeństwa organizującego państwo.

Jakże często na straży autentyzmu polskiej myśli musiał stawać Kościół katolicki - szczególnie wtedy, gdy burze i zamęty rozpraszały innych jej depozytariuszy. Zmieniają się kierunki, z których przychodzi zagrożenie, zmieniają metody walki, zagrożenie natomiast dla dobra wspólnego istniało i będzie egzystowało zawsze. Tak to już jest. Zło nie ma granic i końca. Tutaj. Obecnie doświadczamy jednej z groźniejszych chorób człowieczeństwa – relatywizacji prawdy i niewolenia intelektu. Schorzenie objawia się zanikiem postrzegania granicy pomiędzy dobrem a złem. Między prawością a grzechem. Utratą świadomości sensu i celu ludzkiego powołania. „Pomrocznością jasną.” I wtedy muszą wkraczać nasi Pasterze, aby powiedzieć, a jeżeli nie wystarczy – wykrzyczeć – przestrogę: Uważaj człowieku! Nie popieraj cywilizacji śmierci. Nie baw się rozpasaniem. Nie kolaboruj cynicznie ze złem. Dajesz swoje przyzwolenie na grzech. Na grzech śmiertelny. Idziesz na zatracenie. Dajesz się omamić błyskotkami słów i mirażem raju. Nie możesz powiedzieć, iż nie wiedziałeś. Nie możesz mieć pretensji, że nikt ci nie radził. Jesteś ostrzeżony. Nie udawaj, że nie rozumiesz. Wybierasz świadomie i zuchwale grzech najcięższy. Grzech przeciw Duchowi Świętemu. Jesteś ostrzeżony. I nie wybuchaj gniewem rozkapryszonego dziecka, że Kościół nie przestawia odwiecznych, otrzymanych drogowskazów, według twoich aktualnych chętek. On po prostu nie może tego zrobić - musiałby zaprzeć się siebie i swego Twórcy. Swego Stwórcy. Przestałby być prawdziwym Kościołem Chrystusa.

Twierdzisz, że jesteś chrześcijaninem, katolikiem. Chodzisz na nabożeństwa. Mówisz, że znasz swoją Wiarę i swój obowiązek roztropnej pracy nad dobrem wspólnym. Więc dlaczego machasz ręką powtarzając łatwe, podpowiedziane, usprawiedliwienie – wszyscy kradną, nie pójdę głosować? Dlaczego boisz się rozmawiać „o polityce” z sąsiadem, znajomym, ba! z najbliższymi? Dlaczego zdarza się, że wychodzisz, stukając ostentacyjnie obcasikami po posadzce świątyni i gniewnie mamrocząc - znowu mieszają się do polityki, kiedy uderza dzwon na trwogę przed nieprawością? Przecież to obowiązek twojego Kościoła. Przecież będziesz musiał zdać sprawozdanie ze swoich decyzji. Może za lata, a może już za godzinę. Zostałeś ostrzeżony - wybór należy do ciebie.

Więc jak będzie? Co zrobimy z trudnym darem wolności? Nadal będziemy pielęgnować swoją pogubioną „niezależność”? Wybierać grzech? Wybierać śmierć?
Tyle wyborów przed nami. Każdego dnia. Co z nimi robimy?...

Publikacja: Nasz Dziennik nr 248 z 23 10 2001r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.