Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Wychodzenie ze stanu

- No, nie! - Co oni robią?! – Zachowują się jak pijane dzieci we mgle! Często można usłyszeć okrzyki ludu, przerażonego wyczynami swoich elit. „Elyt” – jak wymawiają zgryźliwcy, dodając: – Oni są tak zainfekowani dziecięcą chorobą lewicowości (uwaga: sformułowanie wzięte od klasyka!), że nigdy niczego się nie nauczą!

Nie można się z tym zgodzić. Nasza dzieciarnia nie jest najgorsza. Nie tak dawno dorośli przekonywali, iż dopuszczenie do legalnego obrotu nawet małej ilością narkotyków nie jest dobre. I co? Już po trzech latach dzieciaki jednak zrozumiały. I wycofały się. A co to jest – trzy lata?...Albo jakiś czas temu nie dawano wiary Papieżowi, gdy mówił w Skoczowie, że w Polsce szerzy się nietolerancja, że występują różne formy dyskryminacji i ośmieszania ludzi sumienia i ich wiary. A teraz – proszę! Józek chce czytać, jak najwięcej czytać, i chłonąć słowa Jana Pawła II. A weźmy Mareczka i Adasia z pisma dla starszaków - „Polityki”. Tak długo opowiadano dzieciom bajeczki z księgi Thomasa Malthusa o kataklizmie przeludnienia naszej planety, że przerażone, zabrały się za regulację – najprostszymi metodami – jak to dzieci. Przez wojenki. Przez aborcje. Nie słuchając dorosłych, uspakajających cierpliwie, że to tylko wymysły dla niegrzecznych smyków. A teraz Adaś i Mareczek piszą: „Luźniej na planecie. Nie ma już groźby przeludnienia na Ziemi, najgroźniejsze są starość i nędza” (Miejmy nadzieję, że powszechnieje wiedza, iż nie przez eutanazję można im zapobiegać...) Przykłady można mnożyć. I nic to, że np. hardy Januszek chciał bawić się w zabawę pod nazwą „demokracja” i „tolerancja” przez przykładanie nożyka do gardła „czarnym”, a Izabelka chce czynić świat przyjaznym, przez uszczęśliwianie maleństw w przedszkolu czy podstawówce odkrywaniem uroków niewinnego, beztroskiego seksu. I wiedzą o usuwaniu zagrożeń w postaci dzidziusiów pojawiających się w tej zabawie, a przeszkadzających w dalszych dziecięcych igraszkach.

Nic to - powtórzmy. Perspektywicznie rzecz biorąc jest dobrze. Ale nie beznadziejnie. Już widać, że jeżeli nawet mgły nie opadły, to przynajmniej zamroczonych dzieci jakby nieco mniej. Dojrzewają.
- Że powoli? Cóż, każdy ma inne predyspozycje do nauk.

Publikacja: Nowa Myśl Polska nr 33-34 z 18-25 08 2002r

Copyright © 2018. All Rights Reserved.