Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Znakowanie

Symbole i znaki odgrywają niebagatelną rolę w życiu człowieka. Od zarania. Co prawda postępowa nauka jeszcze nie do końca rozpoznała, czym znaczył swoją drogę praprzodek postępowej części ludzkości, ale postępowe studia filmowe w sugestywnych serialach telewizyjnych niewątpliwie przedstawią dokładny opis rozkładu dnia i życie duchowego swojego antenata. Znakowanie jest z pewnością cechą genetyczną, każącą świadczyć dumę istnienia. Wystarczy przejść byle szlak turystyczny

, wysokogórskich nie wyłączając, zajrzeć do zagajniczka koło byle miasteczka, zatrzymać samochód na poboczu leśnej drogi, ba! – wystarczy odnowić elewację, aby przekonać się jak silne jest pragnienie śladu. Mijają wieki, zmienia estetyka, a pokolenie za pokoleniem neandertalczyka odpowiada na zew. I znaczy. W mowie, uczynku...

Gorzej z odruchami zacofanej części ludzkości, upierającej się przy innym rodowodzie. Tu jakby wkradło się zmęczenie. Lub rozkojarzenie. Tak, jakby przywiązanie do symboli i znaczeń zostało zinstytucjonalizowane. Nie ma wyraźnego sygnału – nie ma działania. - Przykład? - Na polskich drogach postępowe tablice oznajmiają obszar zabudowany, poprzez ukazanie konturów zabudowań, z dominującą – jak to w naszym krajobrazie – wieżą kościelną. Tyle tylko, że z owych tablicowych wież niewidzialna ręka rynku strąciła przy projektowaniu, zwieńczające je krzyże. Czasami, jakaś ciemnogrodzka ręka uzbrojona w mazak, dorysuje nieśmiało ów symbol chrześcijaństwa, kształtującego nie tylko „ten kraj” od stuleci - co może znaczyć, że sygnał choć słabiutki, ale jeszcze tu i ówdzie zipie. Ale może to tylko indywidualny atawizm?...Zatem odnotujmy go – przynajmniej w Niedzieli.

Krzysztof Nagrodzki

Publikacja: Niedziela nr 36 z 5 09 2004r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.