Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Postępki Postępu

Postęp ma to do siebie, że musi postępować. Wciąż i za wszelką cenę. Po kilku eksperymentach okazało się jednak, iż zbyt gwałtowne sposoby mogą być niebezpieczne, ponieważ rewolucje postępu chętnie pożerają własne dzieci. Ojców - prawdę mówiąc- też.

Z kolei oczekiwanie na ewolucyjne wykształcenie nowego człowieka mogłoby być zbyt czasochłonne. Metodę pośrednią – nazwijmy ją: darwinizmem stymulowanym - opisał włoski marksista Antonio Gramsci prawie wiek temu. Ofiara- pardon: produkt zmian na lepsze - powinna współdziałać dobrowolnie, spontanicznie i najlepiej entuzjastycznie z programem postępu. Dla dobra ludzkości. A przynajmniej jego części. W długofalowym wymiarze. Ponieważ jednak wymiar jak nie byłby długi, nie jest jednak wieczny, nawet materialistyczni wizjonerzy miewają czasami wątpliwości. Przeważnie na łożu śmierci. Czy nie za późno? Bóg jedynie wie.

                                                                                              ***
Nowa Era wymaga nowych ludzi  – wszak kadry budują ustrój – i nowych haseł. Tolerancja, otwartość, prawa jednostki oraz nieskrępowana ekspresja wypowiedzi- to jest to! Niezależnie od rzetelności. „Każdy ma swoją prawdę”. I prawo do niej. Nieograniczone. Z tego założenia, być może, wychodząc – w nieskrępowanym dążeniu do lansowania „swojej prawdy”- ustalono w przeważającej (a przynajmniej licznej) części mediów zwyczaj, iż wymiana informacji różniących się od siebie, a nawet prostowanie fałszu, odbywa się na oddzielnych trybunach. Tym bardziej niedostępnych dla oponenta – im solenniejsze zapewnienia animatorów o szacunku dla prawdy i otwartości na ścieranie poglądów.

                                                                                             ***
 
Wielkie narodowe poruszenie sprzed kilku lat. Ważą się losy ustawy o możliwości zabijania dzieci poczętych w łonach matek. Apel otwarty jednego z ówczesnych „wierzących” w Unię Demokratyczną/Wolności o opowiedzenie się tej partii po stronie życia, Tygodnik Powszechny z godnością oddala. Nie wolno wszak niewolić wrażliwych sumień, nieprawdaż? Od tego czasu wiara w Unię i Tygodnik ulega postępującej weryfikacji...
                                                                                             *
Któreś z rocznicowych spotkań Rodziny Radia Maryja. Dziennikarka Rzeczpospolitej wkłada w usta Biskupa intencję przeciwną tej, z którą wypowiedział słowa podczas homilii. Szef działu „Opinie” wyraża zgodę na sprostowanie jedynie w formie listu o ograniczonej objętości. Przy czym objętość ta kurczy się, kurczy... Niby nie ma odmowy wprost. Jedynie danie do zrozumienia. Sprostowanie nie ukazuje się.
                                                                                             *
Tygodnik Wprost któryś raz wnika w tajemnice Kościoła katolickiego. Tym razem piórem swego korespondenta z Rzymu  („Heretyk Jan Paweł II?”, nr z 23 03 br.). Jest tam- oczywiście z właściwym temu tygodnikowi obiektywizmem, przenikliwością, ogładą - i o cenzurowaniu wierszy Papieża za Spiżową Bramą, i o rozłamach w Kościele polskim, w którym: „... podnosi głowę frakcja antypapieska, urządzając sprzeczne z jego nauczaniem mityngi pod Jasna Górą?” (Zwróćmy uwagę: „mityngi” – wzorem jakiegoś totalitarnego ugrupowania...) i o kierownictwie „konferencji episkopatu” (pisownia oryginalna), które „ ewidentnie nie daje sobie rady z utrzymaniem papieskich oponentów w ryzach.”. Nie ma jedynie miejsca na wyjaśnienie istoty stwierdzenia. I sensownego uzasadnienia. Ale oko puszczono. Do gawiedzi.
                                                                                            *
Tygodnik Polityka zamieszcza tekst o „braciach i siostrach Jezusa”. Z pozoru drobny, ale niosący fundamentalne przekłamanie. Króciutkie sprostowanie nie dostaje szans. Mimo art.31 Prawa Prasowego. A brzmi ono tak: >W listach do Polityki został zaprezentowany pogląd o tym, jakoby Jezus Chrystus miał „co najmniej sześcioro rodzeństwa”. (p. Krzysztof Myjkowski -Wszystko jest w Biblii, Polityka 11/03) Odczytywanie Pisma Świętego bez głębokich studiów, znajomości realiów i języka tamtych czasów nie raz prowadziło amatorów na manowce. Zatem należy przypomnieć –utrzymując się w retoryce zaproponowanej przez autora listu- że trudno podejrzewać, aby nie znał on „dziesiątki /.../ wskazówek , aby nie powiedzieć dowodów, że Jezus miał braci”, którzy byli po prostu... kuzynami. Tak bowiem określano w tamtej kulturze bliskich krewnych. Wystarczy sięgnąć po wyjaśnienia mężów uczonych w biblistyce, chociażby – daleko nie szukając – o. prof. Jacka Salija ( Poszukiwania w wierze, Poznań 1992, Dlaczego czcimy Matkę Bożą?, ss.261-268)<
                                                                                            *
Po postępowych mediach idzie hyr o bluźnierstwie oświęcimskim jakie miał w Radiu Maryja wypowiedzieć wykładowca katolickiej uczelni, informujący iż w Konzentrazionslager funkcjonował bufet również dla więźniów. Tygodnik tzw. prawicy „Gazeta Polska” znajduje miejsce dla emocyjnego doniesienia młodego lewaka, odsądzającego od czci prelegenta ( GP z 8 03 2000r. ) A przecież prof. Ryszard Bender – bo o nim rzecz - mówił wyraźnie o wspomnieniach Jerzego Stadnickiego (więźnia – tak jak setki tysięcy innych Polaków –KL Auschwitz- Birkenau od 1 października 1943 do 18 stycznia 1945) opublikowanych przez Instytut Literacki  „Księcia” z Maisons-Laffitte -Jerzego Giedroycia (Zeszyty Historyczne nr 128, Paryż 1999; 507 tom  Biblioteki „Kultury”). Listu z wyjaśnieniem GP nie dopuszcza do druku na swoich łamach. Kłamstwo poszło w świat. Niedopatrzenie? Bezmyślne kolportowanie plotek? Cyniczne uwłaczanie człowiekowi?...
                                                                                              *
Biblioteka Narodowa ma obowiązek rejestrowania m.in. tytułów prasowych i publikacji w archiwach bibliograficznych. Należało się spodziewać, iż naturalną cechą owego wysiłku będzie równoważenie różnych opcji-jeżeli ze zrozumiałych, ekonomicznych względów nie można rejestrować całości piśmiennictwa. Po kilkuletnim dopominaniu się, wprowadzono kilka tytułów tygodników tzw. prawicy i konserwatywnych. Do dzisiaj jednak nie można doprosić się rejestrowania obok liberalnej Wyborczej i starającej się o centrowość  Rzeczpospolitej „szczuplutkiego” objętościowo, zatem nie wymagającego zbytnich nakładów, zdecydowanie alternatywnego, konserwatywnego Naszego Dziennika. A trudno odmówić stosownego poziomu piszącym tam (m.in. profesorskim) piórom. Inny ważki brak - obok rejestrowania setek i tysięcy pozycji w haśle „antysemityzm”, w Polskiej Bibliotece Narodowej nie funkcjonuje hasło „antypolonizm”! Przecież realnie czytelny. Problemem jest również wybór autorów i tematów do rejestracji, tak, aby informacja o publikacjach w danym przedmiocie była możliwie jak najwszechstronniejsza.
                                                                                              ***
Zapewne każdy publicysta mógłby przytaczać dziesiątki przykładów spotkań z „prawdą inaczej”. Obok emitowania powierzchownych, zafałszowanych lub wręcz fałszywych informacji, bez możliwości ich prostowania w miejscu nadawania, obserwuje się również coraz brutalniejsze próby presji na autorów i kolporterów tytułów zagrażających monopolowi tzw. „poprawności politycznej”, będącej w istocie inną formą kneblowania informacji o rzeczywistości.

Czy nie świadczą o tym chociażby próby nagonki – pod haniebnie wykorzystywanym i dewaluowanym zarzutem „antysemityzmu” - na księgarnię „Antyk”, na śp. dr. Andrzeja Szcześniaka, na prof. Jerzego Roberta Nowaka, za ich naukowo dokumentowane publikacje. Zatem tym bardziej na propagowanie i społeczny aplauz powinny zasługiwać te media, które umożliwiają autentyczny dyskurs –szczególnie na tematy najważniejszych spraw naszego bytowania. Tak bywało w ostatnich wydaniach Studia Otwartego TV Puls. Jednak Studio zabłysło jak super gwiazda i zgasło. Ostatnimi czasy również w Radiu Maryja można było wysłuchiwać żwawej wymiany poglądów i argumentów na temat akcesji do Unii Europejskiej pomiędzy tymi przedstawicielami unioentuzjastów, którym wystarczyło odwagi na starcie z zaściankiem, a wyrazicielami sceptycyzmu w stosunku do unijnego raju. N. Myśl Polska, chociaż w swoim czasie stanęła w obozie potępiających płk. Kuklińskiego i dała szpaltę dla jego przeciwników na dwa duże artykuły, jednak znalazła miejsce i dla jego zwolennika (jeden tekst, ale wyśmienity); wyemitowała pisany goryczą tekścik o tym, iż „Kościół nigdy nie był z Narodem”, ale umieściła zaraz całoszpaltowe udokumentowanie pochopności takiego uogólniającego stwierdzenia. (Chociaż w naszej historii zdarzały się – trzeba to przyznać- przypadki zaprzaństwa, czy groźnego „nowinkarstwa” na różnych szczeblach hierarchii – ot, chociażby konflikt kardynała Hozjusza z prymasem Uchańskim w XVI w., czy casus biskupów Massalskiego i Kossakowskiego z czasów Targowicy.) Nasz polonijny Kurier Zachodni też nie obawia się zbytnio powiewu z ciemnogrodu. - Te przykłady to jeno kropla w morzu potrzeb rozjaśniania pomroczności jasnej postępu, snutej przez nową cenzurę.

                                                                                              ***
Kraj i świat toczą ciężkie choroby. Rzesze zdezorientowanych, rozgoryczonych ludzi pozbawione są pracy, wegetują w nędzy. Miraże raju na ziemi coraz bardziej wydają się szyderstwem z narodów, społeczeństw, z miliardów ludzi czekających z niepokojem przyszłości. Czy w tej sytuacji sprawa jakiejś tam nierównowagi w informowaniu są najistotniejsze? Czy tym nakarmi się zabijanych, głodujących? Zapobiegnie nieszczęściom jutra? A jednak...Informacja kształtuje człowieka -dobrze wiedzą o tym totalitaryści wszelkiej maści. Daje mu szansę na wybory - te niby drobne -codzienne i te „strategiczne” –życiowe. Jakich dokona? Czy dobrych? Nie łudźmy się że zawsze, ale miejmy nadzieję, że jednak. I ta nadzieja różni człowieka od robota.

Publikacja: Kurier Zachodni (Perth, Australia) nr 4/2003 (157)

Copyright © 2018. All Rights Reserved.

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych