Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Jeszcze o Powstaniach

Artykuł „Kulisy Powstania Warszawskiego” /N. Myśl Polska nr 37/04 / zawiera wiele interesujących treści, ale ze względu na brak odsyłaczy do materiałów źródłowych trudno ocenić stopień ich udokumentowania. Podstawowe pytanie rysuje się przy analizowaniu opisywanych postaw generałów Tatara, Okulickiego, Pełczyńskieg wynikających z ich wiedzy o ustaleniach teherańskich. W tamtym czasie pełna informacjach o porozumieniu Stalina, Roosevelta, Churchila i o tym czy los Polski został przesądzony nie była dostępna rządowi. Świadczyć o tym mogą zapisy w

pamiętniku ówczesnego premiera Stanisława Mikołajczyka (The Rape of Poland - Polska zgwałcona ). Z oficjalnych komunikatów można było wywnioskować, iż rozmowy dotyczyły jedynie spraw militarnych, a z kontaktów z przedstawicielami zachodnich aliantów wynikało, iż dyskutowane i negocjowane mogą być jedynie granice a nie sprawa suwerenności naszego kraju. Minister Eden zapewniał: „Podzielam pogląd naszego premiera, że Stalin nie zniweczy Polski, ani też nie będzie usiłował włączyć jej do Związku Sowieckiego” „Jest jednak rzeczą widoczną, że zamiary Stalina koncentrują się naokoło ustalenia linii Curzona jako granicy pomiędzy Rosją a Polską” (op.cit. s 64) Podobnie przedstawia sprawę gen. Władysław Anders w swoich wspomnieniach z lat 1939-1946 ( zob. np. s. 238 w jego książce - Bez ostatniego rozdziału, Bydgoszcz 1989). Przy czym Stalin uskarżał się aliantom na brak właściwej – z jego punku widzenia – współpracy Armii Krajowej z sowietami i stanowczo groził, iż nie dopuści do funkcjonowania niezależnych formacji na zapleczu frontu. Na czym miałaby polegać owa „współpraca” wiemy z wcześniejszych i późniejszych praktyk. Zamiary gen. Tatara, o których w artykule, wynikały zapewne z chęci przyjęcia linii współpracy, mimo goryczy z dotychczasowych działań sowieckich.

Nie można jednak wykluczyć, iż dla doświadczonych polityków i analityków, wyciągających wnioski z kontaktów z komunizmem i Stalinem, po osamotnieniu we wrześniu 1939, po Katyniu, po rozwoju sytuacji na placach bitew – szczególnie w tej części Europy - po wielu doświadczeniach metod realizacji interesów międzynarodowych, być może mających jakąś wiedzę o rzeczywistej postawie Roosevelta i jego otoczenia, dla nich nie mogło być już złudzeń: Polska zostaje ponownie opuszczona. I jedynie jakiś desperacki wysiłek obliczony na nowy „cud Wisły”, może odmienić tragedię. Tak jak wysiłek 1920 roku i wiele innych – zda się beznadziejnych...

Myślę, że dopiero od tego momentu i nad tym,  można snuć dalsze rozważania co było sensowne...Tyle tylko, że są to dysputy nigdy nie skończone – bowiem nieskończona jest ilość wariantów ludzkich losów, spodziewanych i niespodziewanych zwrotów: wymyślonych, wypracowanych, wywalczonych. I wymodlonych.

Krzysztof Nagrodzki

Publikacja: N. Myśl Polska nr 38 z 19 09 2004r. (jako list)

Copyright © 2018. All Rights Reserved.