Czy żałujesz, że nie żałujesz?
Pewien obieżyświat, jadający z niejednego pieca w licznych portach – był bowiem marynarzem - kiedy osiadł już na stałym lądzie i sędziwość ogarnęła go swoją mądrością, zechciał pójść do spowiedzi, aby zdać rachunek ze swego nie najświątobliwszego żywota. Wiadomo, że jednym z warunków dobrej spowiedzi i skutecznego odpuszczenia win musi być żal za popełnione występki przeciw prawom boskim i kościelnym. Tedy spowiednik – naturalną koleją rzeczy – spytał go, czy żałuje za grzechy ? Uczciwy staruszek, zamyślił się, po czym skruszony wyszeptał:
- Wie ksiądz, tak naprawdę, ...to jakoś nie potrafię...
Sytuacja wydawała się bez wyjścia. Mądry kapłan jednak nie zrezygnował.
- A czy żałujesz, że nie potrafisz ? - indagował penitenta.
- O, tak ! - ożywił się stary marynarz - o tak ! Żałuję, że nie żałuję! - wykrzyknął radośnie.
- To idź w pokoju – ... i ja odpuszczam tobie grzechy w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego...
Publikacja: Niedziela nr 30 z 25 07 2004r. (Na podstawie opowiadania bp. Adama Lepy opisał Krzysztof Nagrodzki)