Rodzicom
Czyżbym Wam tego nigdy nie powiedział
Wśród zdarzeń wrzawy pobłyskiwań gestem
Podczas tych spotkań do dna nie spełnianych
Jak bardzo z Was utworzony jestem?
Czyżbym Wam tego jeszcze nie powiedział
-O wielkich łąkach napełnionych ciszą
-O wodach rzeki słońcem przesyconych
-Spokojnych myślach co do snów kołyszą
-Odległych niebach rozbłysłych gwiazdami
-Słowach kolędy w zadumie nuconych
-Drwach trzaskających w rozpalonym piecu
-O drobnych rękach, ciepłych, utrudzonych
-O opowieściach snutych wieczorową porą
Gdzie zgiełki bitew
Sztandarów łopoty
Gdzie Honor
Prawość
Wolność
i Ojczyzna
Gdzie do Nadziei codzienne powroty
Znaczył trud życia i pokoleń blizna
-I o firankach przewianych księżycem
-O pelargoniach w oknie ustawionych
- O łagodności kojącej cierpliwie
Wichry uniesień pośród lat szalonych
-A jeszcze malwy
-Maciejkowy zapach
-Twarz zamyślona czeka dnia lepszego
Setki powrotów
Tysiące pożegnań
Dobry znak na drogę chronić ma od złego
-Czyżbym przez te lata które przeminęły
-Czyżbym nie potrafił powiedzieć Wam tego?
Publikacja: Katolik nr 26 z 25 06 1989r
Niedziela nr 8 z 25 02 2001r.
***
Cóż, w "pewnym wieku" często sięga się do pięknych wspomnień "z drogi". Dobrze je mieć...
- Jako bagaż...
- Jako alibi?....
- Jako wskazówkę do poszukiwań?...
- Do odnalezienia się i...siebie... w drodze ku Nieskończoności...
kn