Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Jak walczyłem i kolaborowałem z władzą ludową. Wspomnienia kombatanta cz.3

W poprzednich fragmentach wspomniałem o bezpośrednim starciu (po tradycyjny pozabawowym późnowieczornym piwku) z przedstawicielem reżymu na Dworcu Głównym w Warszawie, oraz uroczej znajomości z córką jednego z ówczesnych Prominentów Wadzy-Krysią N. Teraz czas na przyznanie się do jeszcze jednej…. kolaboracji.

- Otóż kiedyś spotkałem samotną, jakby opuszczoną… dziewczynę na stołecznym skwerku.
Byłoby się nieczułym potworem, gdyby w takiej sytuacji człowiek-młody człowiek-nie zareagował.
To pewien stały wymóg… młodości.
Szczególnie studenta.
Szczególnie politechniki.
Szczególnie w okolicznościach Ochoty-tzn. dzielnicy Ochota.
I w ogóle…

Dziewczyny nie miały prawa być niechętnymi dobrze zapowiadającym się przyszłym inżynierom albo i więcej…

I tak to poznałem–nieświadomie–córkę bardzo prominentnego w owych czasach dygnitarza-Jolę K.
- Wiadomo-stolica!  :-)
Kolaboracja wyglądała na rozwojową, ale…

...Ale to już był czas opuszczania Warszawy po zdanych ostatecznie egzaminach i obronieniu pracy magisterskiej.

Czekały na mnie Zakłady Azotowe–mój stypendiodawca przez ostatni rok, zatem…

I tak kolejna szansa na doświadczenia hmmm…. bliskiego i bezpośredniego… starcia z przedstawicielami i latoroślami władzy ludowej została… w stolicy.
I nie zostałem zięciem Wadzy.

Ale to zapewne było nieprzyszłościowe-ponieważ do Wiodącej Partii i tak bym się nie zapisał.
Taka tradycja.
Rodzinna…

Ale niektórzy koledzy pukali się w czoło.
Tak czy siak owa "kolaboracja" męsko-damska… zgasła zanim rozwinęła się   :-)
...A Jola?...
... Cóż-ładna i mądra dziewczyna niewątpliwie znalazła dobrą przyszłość...

I to byłoby na tyle. O kolaboracji  :-)

Copyright © 2018. All Rights Reserved.