Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Majowe przebudzenia

Oczywiście-maj to piękno budzącej się i kwitnącej w nowej odsłonie życia przyrody.
Szczególnie, jeżeli zima rozczarowała nas niezorganizowanym chłodem i jakimiś erzacami, w miejsce porządnej bieli i skrzypiącego pod nogami śniegu-jak ongiś bywało.
Za to maj…
Nowa zieleń, nowe słońce, nowe wezwania czy wyzwania…I majowe nabożeństwo!

Nabożeństwo, które ponownie-po latach warszawskiej (i nie tylko) amnezji-odkryłem… a właściwie przypomniałem sobie-bo to jest w genach-jak to ongiś bywało…

Bo dawno, dawno temu-to był oczywisty obowiązek, podejmowany jako czynność naturalna-jak inne-iż w maju idzie się do świątyni, bądź pod kapliczkę na „Majówkę”; tak jak w październiku do kościoła na „Różaniec”.

***

W Kamieniu Pomorskim -lat temu ileś- rekonwalescentowałem się po konkretnej dolegliwości.
I tam odkryłem piękną katedrę.
Wszedłem.
Akurat trwało nabożeństwo majowe….

Czy to siła miejsca, czy siła… czasu… ale wszystko wróciło-w potężnym, radosnym odzyskaniu pamięci; katolickiej pamięci…

Przypomniałem sobie owe dawne zgromadzenia- przeważnie niewiast i dzieci-przy przydrożnych krzyżach i kapliczkach rozmodlone i rozśpiewane… majowo…

Tak, to te nasze polskie „genetyczne” uwarunkowania.
Dobre uwarunkowania.
Strzeżmy je, aby nie zagubić, nie wytracić, nie wyprzedać na targowiskach "postępu" w stałej, nieuniknionej drodze-stąd do Wieczności.
Amen!

Copyright © 2018. All Rights Reserved.