Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Jak walczyłem i kolaborowałem z władzą ludową. Wspomnienia kombatanta

Ponieważ dobrze teraz są widziane wspomnienia kombatanckie z okresu walki z władza ludową PRL-u, to i ja skromnie przypomnę swój niezwykle dzielny czyn! :-)
A było to tak:
W każda sobotę i niedziele w naszych akademikach przy Placu Narutowicza z przyległościami odbywały się zasłużone chwile wypoczynku i radości.

- Radości wzmożonej często winem marki Wino (tak właśnie markowane-dlatego dostało od nas nazwę - „Patykiem pisane”). Miało ono swój specyficzny smak i – co ważne- przystępną - dla studenckiej kieszeni cenę.

A kiedy kończyły się tańce, zazwyczaj maszerowaliśmy w zwartych pododdziałach na pobliski Dworzec Główny.
Na piwko.
To był swoisty rytuał.

Znany wszystkim-w tym zaprzyjaźnionej obsłudze dworcowej restauracji i baru.
Tak było i ty razem, kiedy nastała jesienna czy zimowa już nocka.

Siedzieliśmy sobie, gaworzyli, popijali piwko i było kulturalnie. Super.
No i wtedy…

I wtedy, kiedy grzecznie wychodziliśmy już w drogę powrotną, nie wiedzieć czemu, jakiś wzmożony, czy nowy i niewtajemniczony ludowy milicjant zaczął nam wymachiwać pałką i… w ogóle…zachowywał się konkretnie niekulturalnie-a nawet rzec można-konkretnie fizycznie zaczepnie…

Wtedy odruchy były naturalne-ktoś nas leje, więc i my go!
I ani się obejrzał, dostał w ryj, a my w nogi, szybko w nogi, bo już sięgał do kabury po tetetkę.

To był moment tryumfu… ale potem refleksji- co dalej?...

Na szczęście chłopaki mieli jakieś tam swoje kontakty z innym ludźmi w „wadzy ludowej” dzielnicy Ochoty i jakoś – po wspólnym… kolaboracyjnym… wypiciu stosownej miarki… ugody, sprawa się ułożyła z satysfakcją dla stron.

A ja mogę wstawiać do życiorysu-według potrzeb-akcent osobistej i swoistej walki w reżymem totalitarny.
O innych walkach-o względy warszawianek-tu nie wspomnę. To inny rozdział.

…Ech, Warszawo, ty moja Warszawo!...

Copyright © 2018. All Rights Reserved.