Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Zbyt krótki koncert na chór i orkiestrę

Przyszli
przyjechali
z różnych domów miasta
codziennością znoszone
posiwiałe płaszcze
przewiał porywisty zimowy już wiatr

Zwykłych ludzi szary tłum
zbierał się urastał
za chwilę każdy
będzie więcej wart

Zostawiają troski
Otrzepują szarość
W świetle reflektorów czekają na znak
Jeszcze tak zwyczajni
Jeszcze tak dalecy
Jeszcze do wzniosłości tylu stopni brak

Składane są dźwięki
Rodzi się pieśń chóru
Rośnie
Potężnieje
I nabiera tchu
By wzlecieć mocarną
By dosięgnąć nieba
By wzbudzić na chwilę twą dusze ze snu

Dziś nie jesteś mały
Nie straszna ci przestrzeń
Sam jesteś przestrzenią
Pokonałeś czas
Zaginęły myśli
Zniknęły kontury
Stajesz się muzyką
I lecisz z nią wraz

A gdy wzlatywałeś
w pędzie zatraconym
Kiedy próbowałeś sięgać
ręką gwiazd
Ucichła
Zniknęła

Ot tak porzuciła
Gdzieś pośrodku drogi
zostawiła nagle

Nie pierwszy to raz

Trochę zagubiony
Trochę zawstydzony
Echo jeszcze gonisz po uliczek bruku
W przyciasnawych nieco
z wytartą podeszwą
/takie ci zostały/
powszedniości butach

Potem gdzieś wśród nocy
pośród sennych okien
kiedy jeszcze ciszę
pomruk miasta trawi
obiecujesz sobie
że następnym razem
już następnym razem
nie dasz się zostawić

Copyright © 2018. All Rights Reserved.