Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Droga. Zwykła. Nieunikniona. Z listów do przyjaciół.

Pamiętasz Przyjacielu, nasze dawne, bardzo dawne wprawki scenopisowe ze studenckiego klubu filmowego przy Politechnice Warszawskiej, któremu patronował znany później reżyser, a wówczas jeszcze student łódzkiej filmówki?...
W finale zajęć mieliśmy przedstawić propozycję krótkometrażówki.

Ty – jeżeli dobrze pamiętam - skonstruowałeś dynamikę miejsca w upływającym czasie; ja z kolei również poświęciłem uwagę czasowi (dziwne-mieliśmy wtedy nie więcej niż po dziewiętnaście-dwadzieścia lat…)

Opisałem to tak:

Filmowanym - rzec można- obiektem były nogi, nie wyżej niż do kolan.
Nogi w drodze.
Od pierwszych kroków - obok nóg matki i ojca, coraz bardziej i bardziej samodzielnie ruszające w penetrację przestrzeni.  
Z czasem dołączały do nich inne –chłopców, dziewczynek, chłopaków, dziewczyn, mężczyzn, kobiet. Dołączały i niknęły jedne, pojawiały się inne.

Droga jakby meandrowała, stromiała, podejście stawało się coraz trudniejsze, kroki mniej dynamiczne…

W końcu, na szczycie wzgórza, powoli podchodziły do jakiegoś słupa.
Blisko, bliziutko.
Kamera powolutku podnosiła się w górę, aby objąć panoramę – wzgórz, dolin, rzeki.
Poczym z wolna zwracała się w stronę owego słupa – to była pionowa część…krzyża. Z Chrystusem, który- jakby poza nim- otwierał i wyciągał ręce.
Do nas.

Etiuda nie została wtedy (to był bodajże 1963-4 rok) zrealizowana.

My realizujemy ją cały czas. Każdy na swój sposób.
Świadomie, bądź mniej... rozumnie.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.