Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Wojenki i wojny cywilizacyjne

Dowiadujemy się, że rada powiatu łowickiego przyjęła Samorządową Kartę Praw Rodziny.
Jak donosi Nasz Dziennik „ /…/ ma chronić dzieci i młodzież przed demoralizacją a także potwierdzać prawną definicje małżeństwa” (Tama dla gender, NDz 29.04.19r.)

To jakiś skandal! Postępowo-przychylni muszą natychmiast spowodować wybór innych reprezentantów.
- Jakże tak?!
- W czasach gender taki wstyd!?! Nic to, że w mikroskali-zaraza zaczyna się niepozornie. A potem…

Potem może nie wystarczyć żaden zwykły pożar – jak chociażby Notr Dame w Paryżu („Palę Paryż” – komunista Brunon Jasieński wieszczył/marzył już dawno). Potrzebna będzie inna skala rewolucji. I inne hasła. Na początek.

Zresztą kolejne wzmożenie już trwa. Poprzez swobodę do „własnego brzucha” – czyli uśmiercania poczętych ludzi. Poprzez sankcjonowanie anomalii sexualnych. I poprzez wiele innych „pragnień wolnościowych”.
*
Pragnienio - ”Palenie” Jasieńskiego - „to przede wszystkim apoteoza komunizmu, jako systemu mającego zagwarantować ludzkości wieczną szczęśliwość.” Teraz jednak nastały inne czasy, zatem i metody oraz język trzeba modyfikować. Ale trynd-tyn trynd musi zostać. „Trynd” na odhumanizowanie homo sapiens. Na zminimalizowaniu „sapiens” na rzecz samego homo. Istoty odruchowej, instynktownej, spłodzonej do prostych czynności egzystencjalnych, z których ogląd obrazków w telewizjach (tylko postępowych oczywiście!) oraz zbiorowe entuzjazmy podczas mega-decybelowania zastępującego sens mądrego przekazu - zwane koncertami, będą sprawiały wrażenia istnienia. Wolnego istnienia. A może dowolnego…
Mniejsza o szczegóły.
Jakiegoś istnienia.
Tu i teraz.
Póki lędźwie jakoś pracują a i szmalu się nieco uzbiera.
A może i więcej niźli nieco…
           
Tylko kiedyś - bywa po latach przychodzi – jeżeli ma się szczęście - chwila, później dwie, kilka, wiele chwil refleksji, przemyślenia i – daj Boże - prób naprawy zbylejakowaconego życia... Wtedy trzeba umieć uruchomić wolę. Jeżeli jeszcze się ją ma…

Zatem życzmy innym, wielu, wszystkim radom różnych szczebli i wagi, aby wróciła pamięć pryncypiów godnego życia TU, wiodącego nieuchronnie do surowego, lecz sprawiedliwego osądu TAM.
Życzmy, aby owe „palenie” nie stało się atrybutem wieczności.
Nieuchronnym.
Niezależnym od ludzkich legitymacji i tutejszych cv w - mimo wszystko - lokalnych bojowaniach cywilizacyjnych.
           
W to wojowanie niebagatelny, jeżeli nie fundamentalny wkład mają wszelcy nauczyciele, wychowawcy, bezpośrednio kształtujący umysłu- obok rodziców- umysły, charaktery- w konsekwencji czyny…

I z ta pamięcią oddaje hołd nieżyjącym już naszym wspaniałym pedagogom. Ludziom dobrej „starej daty”. I starej, niezniszczonej świadomości – mimo okrucieństw wojennych i powojennych - kim jest Człowiek.
- Kim my jesteśmy?
- I kim powinniśmy być?
 Zawsze.
A kim nie powinni…

Dziękujemy Wam kochani, często – wonczas- po cichu przedrzeźniani przez smarkaczy profesorowie i wychowawcy. Mimo wszystko my byliśmy dla Was – tak to czuliśmy- najważniejsi, a nie dzisiejsze priorytety kasowe…

Pamiętam Ciebie Tadeuszu Kazimierzu Arasimowiczu –uroczy przewodniku po wierszach Heinego i polskich drogach - wychowawco naszej klasy.  

I innych profesorów z tamtych lat, z tamtych wspomnień…
Szczególnie Tych, którzy w czasach obowiązkowych pochodów pierwszomajowych, usiłowali przywracać pamieć – ostrożnie, dyskretnie - o kanonach naszej pięknej łacińskiej cywilizacji i dumnej przeszłości.

Co nam zostało z tych czasów, uczestnikom wciąż toczącej się wojnie światów różnych cywilizacji, różnych priorytetów?... Ludziom, którym mimo wszystko bliżej do 3 Maja niż do przymusowego 1-go. Chociaż i on miał swoje uzasadnienia i swoiste… uroki.
- Ale o tym nie wypada w poważnym felietonie

Copyright © 2018. All Rights Reserved.