Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Koleżeńska minizbiorówka

Tyle już naesemesowaliśmy, że czas na zrzucenie tego obciążenia z prywatnych komórek, aby mieć ogląd jak to wszystko wypada w świetle... Internetu...
1. Ponieważ jesteś tradycyjnie po linii i na bazie za p. Sławomirem Broniarzem i zachęcaniem do posługiwanie się dziećmi w walce tzw. politycznej, to sugeruję takie podejrzenie:

Ponieważ nie spotkaliśmy w sklepach czy tramwaju ludzi, którzy nie byliby nieoburzeni na te lewackie pomysły-i to w podobno lewicowym mieście-zatem strajk ZNP to podstępna robota wiadomego Prezesa!  J
I tak to daje....tyłów strajkująca organizacja i jej organizator.

2. A teraz o powracającej ( jak wyrzut sumienia?) tragedii smoleńskiej.
Sumujesz: "Od 9 lat z zapałem piszesz o katastrofie! Absolutnie nic z tego pisania nie wynika. Ja rozumiem - prezes pomimo kilkudziesięciu obietnic nie powiedział wam, w co macie wierzyć. Jedynym znakomicie udokumentowanym opisem katastrofy jest raport Millera.
Daj sobie spokój! Przykro jest obserwować inteligentnego i wykształconego człowieka, jak samodzielnie wikła się w jakieś (nie wiadomo nawet jakie) hipotezy, domniemania, podejrzenia. Daj se luz (po młodzieżowemu) - nikt tego od ciebie nie wymaga"

- Tak, to poważna sprawa. Zastanawiająca. Również w aspekcie, jakby to rzec...zdrowotnym. Zastanówmy się. Jeżeli widzisz za oknem słońce i oznajmiasz to bliźniemu, to ,,wikłasz się w jakieś hipotezy” ?...

Oczywiście możesz mieć za swoim oknem inny widok, ale to musi być konkret. Realny. Nie "jakieś hipotezy". Zatem, o co chodzi z tym chodzeniem w zaparte z brzozową super twardością?... Jakiś mus?....

Ale w naszym wieku Kolego bliżej do Boga niż do takich "musów" i bezsensownej propagandy...
TAM nie będzie się liczyła chytrość i służalczość wobec ,,okoliczności,, a wierność prawdzie i Prawdzie!

Nie zakładam specuwikłania. Raczej "zwykłe". Z postępowych mediów. I pytam, kolejny raz - jak dorosły inżynier może przyjąć - ot tak sobie - że w starciu raczej miękkiego drzewa z metalowym dźwigarem samolotu, mającym przenieść obciążenie dziesiątek ton, zwycięża brzózka ???

Co prawda ja też byłem wychowywany na radzieckich czytankach, książkach i filmach i mam w pamięci, iż radzieckie drzewa mogą mieć nieziemskie możliwości, ale to było za życia Generalissimusa. Ale teraz?... Nadal ma obowiązywać taka wykładnia?... Jakaś super postępowa i słuszna tabela wytrzymałości materiałów???
- A propos różnych słusznych badań - wszak były państwowe raporty, że Katyń, Ostaszków, Miednoje to robota zbirów faszystowskich! Niemieckich oczywiście! Nie pamiętasz?...

A teraz podaj mi postępowy wzór z kwintesencji raportu Millera (zważ - raportu! :-)  ), wyliczającego twardość rosyjskich brzóz?
To musi być jakaś niesamowita, rewelacyjna wiedza, iż pewien gatunek drzew może rozwalać potężne samoloty na setki części, posypując go własnym trotylem, ciskać w tył i przód,  a potem, przez 9 lat chować w swoich drzewnych schowkach  (dziuplach?)

- Kolego, czas na inżynierską, ludzką, staruszkową samodzielność! Czas!
- No, bo kiedy?... :-)

PS. Konstruktorzy Nowego Porządku, wraz ze swoim starym mistrzem, uznali, że zamiast materiałów wybuchowych lepsze jest używanie demografii do strategicznych destrukcji i uzysków. Ale o tym innym razem.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.