Strona prywatna Krzysztofa Nagrodzkiego

Reportaże z codzienności. Przełomy

Po sezonowym przełomie politycznym - tym razem wiosną 2004r.– wzbudzono nadzieje ludu Rzeczpospolitej na przetarg dla odnowy dróg dojścia do świetlanej przyszłości. Eksperci zakrzyknęli, że zlecenie na remont może jednak przypaść konkurencji, bo w wyspecjalizowanej w regeneracjach Firmie nastąpił wyłom. Czy nawet „historyczny” rozłam. A juści! Pisaliśmy przecie, że to tradycyjna technologia: W krytycznych koniunkturach przebijamy się oddzielnie, kasę  atakujemy razem.

Najwyżej przy okienku powstaje tumult. Gra idzie o zbyt wielką stawkę, aby kontrakt raz zdobyty, chciało się oddać – ot, tak -  na pastwę prawdziwego przetargu. Co innego przy licytacji kontrolowanej przez  tzw. autorytety, służby, komisje, programy. Również komputerowe podczas wyborów. Tudzież przez sondażową i medialną paplaninę. Będziemy zatem przypuszczalnie świadkami historycznego jednoczenia lewicy globalnie postępowej, z udziałem ludzi UW, SdPl, oraz pewną ilością „widzących dalej” z SLD (z przyległościami).

Tymczasem coś drgnęło. W gospodarce. Zachód rzucił się po nasze cielaki i inną trzodę, czym podniósł stopy i dobrobyt. Może nawet do następnej jesieni? Ale kto by tam chciał firmować zbyt długo wóz pełen przeróżnych deficytów...

W każdym razie część wsi można będzie uznać za zneutralizowaną. Do wyborów. Ceny jadła, co prawda wezbrały potężnie, ale bezrobocie spadło. Saksy pozostałych bezrobotnych, lekarzy, pielęgniarek, zamykanie szpitali, dramatyczne kłopoty z opieką medyczną, dają szansę na dalsze redukcyjne osiągi. Póki co, z ponad 3 milionami pozbawionych pracy jesteśmy na pierwszym miejscu w Unii. A zaścianek straszył, że będziemy na końcu. Pomylił się. Nie pierwszy raz, w starciu z rzeczywistością postępu.
                                                                                                 ***
Świat polskojęzycznych, postępowych, choć tradycyjnie opóźnionych w stosunku do zaścianka zdziwień, odnotował wyraźny przełom również w stosunkach miłosnych z naszym „najlepszym adwokatem” integracji unijnej (nie wiedzieć czemu z uporem nazywanej „wejściem do Europy”???). Niemieckie organizacje roszczeniowe, aktywizowane stosownymi pismami rządowej administracji, uznały, iż naturalną konsekwencją deklaracji o pojednaniu, jest próba zbliżenia. Ponieważ jednak zbliżanie, bez legalnego aktu prawnego nie leży w uporządkowanej naturze naszych sąsiadów, zatem stosowne dokumenty materialnego zadośćuczynienia za morze krzywd, za wyzucia z majątków i zbrodnie wypędzenia - prawie ludobójstwa ze strony „rozmamłanej słowiańszczyzny” (M.F.Rakowski), gdzie funkcjonowały „polskie obozy koncentracyjne”, zostały złożone do stosownych europejskich trybunałów. Plastrem na rany przeszłości bywa - jak powszechnie wiadomo – należyte otwarcie sejfu. Dlatego niknie w pamięci sprawca II wojny światowej i holokaustu; dlatego na celowniku pojawiają się następni – fakt, że już znacznie szczuplejsi - kasjerzy.

Zatem należy oczekiwać etapowej konsumpcji uczuciowego niemiecko-polskiego zbliżenia. Podobnie jak zadośćuczynienia za holokaust. A może jednak nie?...
                                                                                              ***
Zbliżenie zbliżeniem, ale porządek być musi! Funkcjonujące powszechnie pojęcie „media polskojęzyczne” (zobacz np. www.nova.home.pl/prasa.), użyte przez felietonistę łódzkiego miesięcznika „Aspekt Polski” - zbulwersowały Verlagsgruppe Passau GmbH, właściciela wielu tytułów polskiej prasy lokalnej i drukarni – w tym dwu popularnych dzienników wydawanych w Łodzi. Koncern „Polskapresse” – regionalna filia giganta z Niemiec – stanowczo odmówił druku konserwatywnego, firmowanego przez Katolicki Klub im. Św. Wojciecha, periodyku. To budzi respekt. (Również w przeróżnych Ośrodkach Monitoringu Wolności Prasy i Stowarzyszeniach Opieki Własnych Interesów) Trzeba mieć odwagę, aby powiedzieć „stop” panoszącemu się ciemnogrodowi. I to w mieście gdzie włada chrześcijańsko-narodowy prezydent. Ma szczęście - póki co - taki „Nasz Dziennik”, „N. Myśl Polska”, czy pozostałe wsteczne tytuły, że nie leżą jeszcze w zasięgu koncernów stojących na straży interesów różnych „gruppe”. Wtedy postęp mógłby być bardziej dynamiczny – jak udowodnił np. tow. Lenin, Stalin, Hitler - a tak  nieporządek  panuje jeszcze w regionie nad Wisłą...

Właśnie na porządek w regulowania należności za usługę druku, zwrócił uwagę – włączony do problematyki eksmisji „Aspektu” przez niemiecko-łódzką „gruppe” - sam zastępca słynnej Magdaleny Bajer (tej pani, która w głośnym, telewizyjnym uniesieniu intelektualnym, zaliczyła prof. J.R.Nowaka do gatunku chwastów), przewodniczącej tworu, nazwanego Radą Etyki Mediów. Co prawda nie było „problemu płatności” i nie to było kluczem stosunków „Aspekt”-  niemiecka drukarnia, ale skoro Rada działa w rzeczywistości, która sama niejednokrotnie tworzy... Tylko dlaczego dał się na to namówić, czy nabrać, Maciej Iłowiecki?...

A propos – czy nie czas na podjęcie przełomowej decyzji o utworzeniu Centrum Analiz Etyki Rady Etyki?...I nie tylko.
                                                                                                ***
Skoro jesteśmy przy przełomach, nie można nie zauważyć innych. Wielce dramatycznych, historycznych. I niosących gorzkie znaki zapytania. Przypomniano sobie wreszcie o miejscach masowej zagłady Polaków, Żydów, Cyganów i pozostałych „rozmamłanych” nacji w Sobiborze, Chełmie n. Nerem, Treblince, Bełżcu. Dziesiątki, setki tysięcy zgładzonych systemowo przez niemiecką maszynę eksterminacyjną w tych Obozach Zagłady, musiały uprzednio zostać zaćmione obrazem milionów wyniszczonych w Konzentrazionslagrach Oświęcimia- Brzezińki, Majdanka i innych? Musiały? I porażającym obłudą szkicem Jedwabnego? I co teraz z owym niechlubnym hasłem „antysemityzm” na str. 154-155 w II tomie Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN, opracowanym przez Daniela Grinberga: „ /.../ Najdramatyczniejszym przejawem wrogości do Żydów z lat wojny był mord w Jedwabnem /.../ ”? Co z jego twórcami? Co z tak zafałszowanym tomem encyklopedii? Co z klasyfikowaniem - przez spółkę autorską Małgorzata Tulli/Sergiusz Kowalski - przypomnień jako „mowy nienawiści”? Czyżby niedawny hołd pamięci zagłady w Bełżcu, z udziałem prominentnych przedstawicieli władz polskich i społeczności żydowskiej również wpisywały się w tą „tulli/kowalską” kwalifikację?

- Spokojnie. Nie wpiszą się. Kogo, kiedy i gdzie wpisywać, dyktuje głos postępu. Jeszcze. Tyle tylko, że ten nieustający wysiłek może kosztować go chrypkę. I kto wtedy będzie dyktował? – Warto  pomyśleć...

Krzysztof Nagrodzki

Publikacja: N. Myśl Polska nr 37 z 12 09 2004r.

Copyright © 2018. All Rights Reserved.