I na niebotyczne turnie...

Tak Kolego, pamiętam te nasze łazęgi górskie, wraz z poszukiwaniem coraz trudniejszych wyzwań...
Tatry wszak przeszliśmy wzdłuż i wszerz - Polskie Tatry - bo na Słowackie nam nie wyszło - wtedy trzeba było mieć jakieś przepustki...
No to dla zadośćuczynienia na Rysach byłem dwa razy!

- To były czasy! ... Bo lat było znacznie mniej - co by nie rzec :-) ...

Piękno zdobywania, piękno przezwyciężania zmęczenia i ....czasami... jakiegosik.... lęczku...

Całe Tatry... Od "Grzesia" na zachodzie do "Rysów" na wschodzie.

I ten swoisty wysokogórski savoir vivre... oczywiste koleżeńskie pozdrowienia na szlaku, nie mówiąc o pomocy w potrzebie - jeżeli taka zaistniała.  

- To była oczywista oczywistość! :-)

A teraz... Teraz to najwyżej....może Górki Parchackie między Puławami a Kazimierzem Dolnym :-).... No i schody, jeżeli winda się zepsuje... Na szczęście jakoś nie szwankuje...

...Są i inne "turnie"-wysoko sięgające.

Ważne, żeby nasze głosy nie dawały możliwości realizacji owego porzekadła:
"I na niebotyczne turnie, wleźć potrafią zwykli ....durnie"!

Krzysztof Nagrodzki


Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych