Wrześniowe powroty

Nie, nie chodzi mi tym razem o powroty do szkolnych ław-chociaż i one miały swoje dramaturgie-szczególnie po bardzo udanych i szalonych latach- mam na myśli powrót wspomnieniami do owego „września roku pamiętnego, gdy wróg napadł na Polskę z kraju ościennego”. Czy jest jakaś polska rodzina, która nie niesie jeszcze-zapewne już w kolejnym pokoleniu-pamięci o wyrwanych Bliskich z ich domów?...

Nasz miał bardzo trudny bagaż, ponieważ, kiedy żyła jeszcze moja Mama, wracała myśl o ukochanym Bracie- Jerzym-poległym w bitwie we wrześniu 1939 roku pod Krasnobrodem, a później o ofierze życia Ojca -Józefie-członku AK, więźnia Zamku Lubelskiego, Majdanka i Oświęcimia (Auschwitz)- gdzie zakończył swą ziemską drogę.

Mama spotyka Ich już w inny wymiarze, a ja chociaż w ten sposób chciałbym zasygnalizować, że pamiętam… że pamiętamy…
I do zobaczenia… w Domu Ojca!