Chłopcy kołderkowcy

Profesor stawia przed studentem psychologii zadanie:
 - Będę rysował kształty na papierze, a Pan, bez chwili zastanowienia, uruchamiając podświadomość, poda swoje skojarzenia. Gotowy? Oto kreska...
- Akt! - Bez wahania odpowiada egzaminowany.

- Hmm... A kółko...
- Oczywiście, akt!
- No cóż...  A teraz? - Profesor kreśli krzyżyk
- Też akt panie profesorze.
- Człowieku - starszy pan nie wytrzymuje - Pan ma obsesję!
- Ja?! Ja!?! - zaperza się młodzian - A kto mi te sugestie wciąż podsuwa !?

Żart z życia wzięty - tak stary, jak skojarzenia dorastających chłopców, u których pożar buzujących hormonów nie wytłumiają szersze zainteresowania i ćwiczona w dobrych domach i środowiskach wola.
Normalnie, z czasem, sycona pod kołderką ciekawość przechodzi.

W miarę doroślenia, krzepnięcia fizycznego, intelektualnego, emocjonalnego, duchowego, człowiek rozgląda się po świecie, dostrzega bogactwo i piękno życia, dojrzewa do stawiania pytań o sens i cel, sięga do annałów z zapisami swego życiorysu – ludzkiego życiorysu, dokonuje analiz, stara się wyciągać wnioski, zbliżać do prawdy, i wreszcie konsekwentnie, nawet kosztem najwyższego wysiłku, realizować się w niej.

Bywa jednak, że jakiś impuls zatrzymuje rozwój, i wszystko zaczyna się kojarzyć z...., i jeno na tą... hmm... konsumpcję jest nastawione.
Póki tchu w piersi.
I nie leczonej psychozy w mózgu.

Diagnoza profesora o obsesji może zostać uznana za niemodnie prostą. Ale od diagnoz skomplikowanych są rutynowani seksiści. Nawet utytułowani.

„Każdy orze jak może, panie redaktorze” - wyznał w przypływie szczerości jeden z „biegłych w tym temacie” – z czegoś przecież trzeba żyć...

Pierwsza publikacja: N. Myśl Polska nr 16 z 21 04 2002r.

***
Teraz można jedynie dopowiedzieć, iż swoisty animizm w odruchach-pewnych odruchach-skutkuje walką o prawo człowieka do…zabójstwa innego-niewinnego, bezbronnego, malutkiego człowieka-dziecka. Bywa-ofiary niepohamowanego luzu.
W chuciach.
I w rozumie.
I w woli.
Wolnej woli…

I to obrazek, niestety, nie z psychiatryka  a  - wydawałoby się – z „normalnych”  opętań rozszalałych istot ludzkich.
A przynajmniej człekokształtnych.
Z wyglądu.

Dlaczego dzisiaj?..
- Bo żal...

Żal.
Żal ofiar.
Ale i żal dusz sprawców.
Bezpośrednich i pośrednich.
To też ofiary wiedzenia przez Zło.