Żeglarze

Na pokład weszliśmy z zaciągu
Który nam ongiś wyznaczono
Do odkrywania nowych lądów
Na śmigłych statkach co nie toną
Płynąc przez wiry  głębie  otchłań
Przez domyślaną wieloprzestrzeń
Przez ufność wiarę i nadzieje
Przez mrok  przez światłość  dalej  jeszcze

Aż brzegu się wyłoni zawid
W barwach perłowych z konchy czasu
Syrenich śpiewów rozczułością
Wabiący ku przemylnym głosom
....................................................
Nasze szkunery żaglobiałe
Za horyzonty uleciały
A my zostaliśmy spóźnieni
Obcy żeglarze  w obcej ziemi

Więc jakoś trzeba żyć w tym porcie
W zaułkach gdzie znikają ślady
W marnych tawernach wydających
Fałszu monety bez żenady

Rankiem zaś po znużonej nocy
Chyłkiem zdążamy  by na skraju
Z za horyzontów wypatrywać

Czy nasze statki nie wracają

---------------------------
To dawne pisanie-chyba z okresu stanu wojennego...          ...                                                                                                               Czy całkiem zdeaktualizowane?...

Ów stan wojenny-permanetnej wojny o nasze dusze-przecie trwa.                                                                                                          Od wieków.


Zatem niechaj nie ginie pamięć.
I wola.
Zwycięstwa.
Na wszelakich polach aktualnych bitew.
O niezawisłość.
O wolność dusz i ciał.
O Sens!
kn