Homorobotyzacja. Z listów do przyjaciół. I znajomych

- No sam powiedz!
Przecie, w zamyśle, człek - obdarzony rozumem i w dodatku duszą-nieśmiertelną duszą! -miał być chlubą Stwórcy i realizatorem-fakt z pewny wysiłkiem-Jego wskazań na dobrej drodze-stąd do Wieczności.
A tu klops!
Z homosapiens i wolens robi się–tu i ówdzie nawet często- homoodruchowiec-w tym wzmożony homosexista.

Jak jakiś robocik programowany, przez rozkapryszone starutkie dziecko, do przeróżnych wygibasów–bywa zwanych dla niepoznaki-ntelektualnymi.

…Chociaż… Chociaż, być może, wypływają one z jakiejś pracy mózgu, zwanej potocznie–intelektualną, ale przypominają właśnie raczej ów układ, ustawiony do realizacji jakichś czynności,niekoniecznie pożytecznych dla ich bezpośredniego wykonawcy…

- Pytasz skąd mi te myśli i tematy…
Ano Kolego, starość ma swoje plusy dodatnie ? (i jakieś tam ujemne też-fakt).
Najważniejszy i najistotniejszym jest umiejętność przestawienia się do życia zgodnego z …metryką i oczywistymi nieuchronnościami- w tym najoczywistszą i najważniejszą-podróżą hen. A nawet HEN! ?

Tą oczywistość potwierdzają nasi znajomi, przyjaciele, bliscy, którzy- bywa bez uprzedzenia – ot tak swawolnie- zwijają manatki i hop!  W stan spoczynku. Wiecznego.
Dlatego trzeba-jak w starym harcerski zwołaniu-mieć w pamięci zawołanie: Czuj, czuj! Czuwaj!
I bagaż pod ręką.
Bagaż uczynków.
Dobrych uczynków.
Wskazanych przez Dawcę życia, a nie  zaprogramowanych przez mody tego świata.
Dobrych uczynków homosapiens a nie robota, którego miejsce-po pewny czasie-jest na właściwym… złomie…