Polityczni nie polityczni?

- Dziwny tytuł?
- Już wyjaśniam: „Polityka” to „roztropne działanie dla dobra wspólnego. Wspólnego, a nie grupki kolesiów czy nawet największej niechby partii.
I mając taką miarę na uwadze, przymierzmy ją do bliższych, czy dalszych, znanych nam działań publicznych.
- Czy są roztropne, i czy czynione w efekcie dla dobra wspólnego ludzi, narodu, cywilizacji, sensu?

A ponieważ wzywasz wciąż do krótkich konkretów, to zapytywuję i proszę o oświecenie:
- Na czym polega dzisiaj postępowa lewicowość?
- Na dawaniu… hmmm... wszelkim chciejstwom? No i towarzyszom z unii, naturalnie i bezdyskusyjnie?...

- Mógłbyś mi to jakoś wyjaśnić?

Dla ułatwienia mogę Ci przypomnieć strategię wskazaną przez niejakiego Gramsciego Antonio– włoskiego marksistę: Marsz przez instytucje!

Zatem skoro przez instytucje, dlaczego nie zacząć od przedszkoli, szkół! A może i żłobków… W pokolorowanych stosownie szatach neomarksizmu.
No i media, media! Sztuki wyzwolone od sensu, z przychylnością… powiedzmy… modnie odtylną - ostentacyjnie publicznym lansem, to są nowe chwyty, czy rynsztunki  - w walce - starej jak świat.

 
Pytanie Kolego brzmi:  Czy to tylko taktyka „na etapie”, czy już chorobliwa strategia, która wniknęła tak głęboko w psycho-fizyczne struktury człowieczeństwa, że niesie autentyczny lęk o dusze nosicieli. Nieodwracalne obsesje genitalne w sodomickich zawrotach głowy. Bez pamięci o duszach.

Zeszło mi na tak ostry ton, ale piszemy o „polityce’ – czy roztropnym działaniu dla dobra wspólnego. Więc każdy orze jak może, żeby ostrzec bliźnich.  

Nie mam pojęcia, jakie mogą być lekarstwa na sexmaniakalne wzmożenia inne od woli, wolnej woli -opartej na równie niezależnie działającej świadomości w ogromnej strefie wolności, jaką daje wiedza o tym, kim jest człowiek – skąd się wziął?
Dokąd i z jakimi obowiązkami dąży trudnymi drogami  t e g o  świata w drodze do Domu Ojca?

Bądźmy zatem politycznie polityczni. Czyli: Roztropni w działaniu dla dobra wspólnego.
Bo w tym mieści się i nasze dobro.

PS. Czy p. Paweł Rabiej, który opisuje montaże postępu w temacie homosexu z „małżeństwem” i „adopcją”, jest kolejnym człowiekiem wiadomego Prezesa, skierowanym dywersyjnie do dołowania notowań opozycji? Bo przecie on tak serio chyba…nie…

PS2. Również, kiedy oglądam przeróżne wystąpienia i debaty – np. w reżymowej TVP - z udziałem polityków tzw. opozycji, coraz częściej utwierdzam się, że rzucony ongiś  żart, iż to wszystko ludzie szefa PiS-u w ukryciu, przybiera wcale realne potwierdzenie.
Przecie takie wywody, takie formuły i nademocjonalnej formy nie mogą nie budzić odruchów…No, mniejsza…
I muszą działać na korzyść obecnej władzy.