Ekologia karpia

Ostatnie miesiące ubiegłego roku przyniosły obfitość dramatycznych widowisk. Najpierw podejrzano lot o. Rydzyka helikopterem za milion dolarów. Podobno do Moskwy. A może nawet na Ural. Następnie odbyto heroiczny bój z mocami Unii, zakończony głośną wiktorią kopenhaską i zagwarantowaniem Polsce realnych płatności. Netto. Gdy ścichł nieco wszechstronny entuzjazm, szef SLD, wsparty powagą towarzyszy, obwieścił szczerze i uczciwie – żeby nie było, że się zaskakuje - iż przy ustawie o możliwości zabijania dzieci poczętych jednak trzeba pomajstrować. Dla naprawy stanu państwa, oczywiście.

To wszystko atoli przebiła dramatyczna, przedświąteczna akcja ekologów. Zdecydowany głos przeciw rzezi karpi, i to często na oczach dzieci, był jak najbardziej priorytetowy. Żywy karp wygląda niewątpliwie bardziej ekologicznie niźli martwy. Nawet, jeśli przyprawiony został po żydowsku. A prymitywne miażdżenie ryby, może odebrać radość dziatwie, przyzwyczajonej do wysmakowanego uczestnictwa w wariantach uśmiercania, serwowanych bez ustanku w telewizorni i grach komputerowych. Co zresztą czasami osobiście praktykują, bez zmrużenia młodocianych ocząt. Ku zaskoczeniu grup starszaków o ksywie „elita”.

Pewnie odreagowują utrapienia, doznawane w szkołach ze strony bezdusznych nauczycieli. Grudniowe, postępowe media dostrzegły, oraz solidarnie zasygnalizowały i ten aspekt wyżywania się zaścianka. Ale to nie problem. Są znane rozwiązania. Umiarkowanie konserwatywno-restrykcyjne, poprzez wsparcie pedagogiczne w zakresie obowiązku rozróżnianie liter i rachowania do stu. I postępowo tolerancyjne: Każdy robi co chce, a szkoła publiczna dostarcza niezbędnych akcesorii dla rozwoju narybku. Szczególnie prochów, piwka i pornusów. I będzie git. A nawet super! Globalnie.

Publikacja: N. Myśl Polska nr 3 z 19 01 2003r.

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych