Sianie i koszenie

Sens prac polowych jest taki: Siejemy, czynimy stosowne zabiegi, aby plon był godziwy, zbieramy. W naszym życiu politycznym rytm ten bywa inny. Najpierw buduje się fundament celów i zasad. Słusznie. Następnie konstruuje organizację z ludzi tym zasadom i celom wiernym. Trudna sprawa. Wyjadacze bułeczek z różnych pieców i demagodzy zawsze się znajdą. Agenci też. Tak to już jest. Trudno. Następnie należy czynić starania o zaistnienie w świadomości społecznej. Im szerzej, tym lepiej. Roztropnie, cierpliwie, utrwalać pryncypia i...twarze. „Znak firmowy” Ustanawianie struktur to praca mordercza.

Jeżeli nie mają być rozgorączkowaną „kupą” mociumpanów, nie obędzie się bez pewnej dyscypliny. I tu przeważnie powstaje tumult. Hasła Miłości Ojczyzny, Jedności, Solidarności, Zaniechania Prywaty idą w kąt. Każdy chowa w zanadrzu najskuteczniejszą receptę na sukces. Umieszczenia „naszych ludzi” w programach telewizyjnych i niezłe recenzje uzyskiwane osobistym wysiłkiem stają się podejrzane. Ani chybi sprzedali... Chęć zapewnienia jako takiego ładu w organizacji, kojarzy się z zapędami totalitarnymi. W końcu rozpętuje się piekiełko. Wybuchają „jednoczące” ośrodki. Społeczeństwo ma błyskawicznie przyzwyczaić się do nowych szyldów i nazwisk. Manewr ma być szybki i w dodatku sprawny.

Nic z tego! Armią nie manewruje się jak plutonem. Po wyborach następuje po tzw. prawicy spektakl darcia szat – znowu nie wyszło; jakież to społeczeństwo ciemne.

Paradoksem jest, iż często ci sami „reorganizatorzy jedności” zachwycają się skutecznością Józefa Piłsudskiego czy o. Tadeusza Rydzyka – charyzmatycznego, ale i dyscyplinującego bez wahania – twórcy nowoczesnej edukacji medialnej.

Gdy po zasiewie kośba wyprzedza dojrzewanie, coś chyba jest nie tak...


Publikacja: Nowa Myśl Polska nr 38 z 22 09 2002r.