Czas mgieł

Trudne, dramatyczne, przełomowe, historyczne, a nawet ostateczne – czy nie tak nazywamy nasze czasy? Wiek niezwykłego przyśpieszenia w pędzie cywilizacji; również łacińskiej - pośród innych, walczących o czołowe miejsce w wyścigu wyobrażeń.
Jedną z idei – nie dzisiaj, i nie wczoraj przecież formułowaną - jest globalizacja, jakoby remedium na toczące ludzkość od zarania dziejów konflikty: etniczne, narodowe, państwowe, ekonomiczne, religijne ( czy raczej quasi religijne). Również fragment tego procesu – Wspólnota Europejska – pomysł zrodzony, jak się mniema, z inspiracji chrześcijańskich polityków, miała stanowić pewien etap realizacji marzeń o uwolnionej od napięć i zagrożeń totalitarnych, silnej, liczącej się w świecie Paneuropie.

Kontynencie rzetelnie kooperujących państw - ojczyzn ludzi świadomych swoich cywilizacyjnych korzeni, solidarnych w strzeżeniu konstrukcji ogromnego europejskiego domu. Domu przestronnego, przyjaznego przyjaznym gościom. Tak przynajmniej to wyglądało. Na początku. Z czasem jednak kształt budowli – zwanej teraz Unią - pnącej się coraz wyżej i wyżej, poza zasięg oczu zwykłych obserwatorów, rozmywał się. I trzeba wzywać specjalistów, aby objaśniali kształt i sens coraz bardziej niknącej w chmurach i mgle konstrukcji. Szkopuł w tym, że szkoły owych cicerone są tak odległe od siebie, iż przekazywane wiadomości nijak nie można uznać za komplementarne – wnioski jednych są zupełnie nieadekwatne do informacji drugich.
Słyszymy więc, że dla Unii nie ma alternatywnej propozycji. Dowiadujemy się, że jest to dziejowa szansa na powrót do Europy (z Azji?...), na rozwój cywilizacyjny, na postęp w myśleniu, na unowocześnienie naszej gospodarki. Otwarta zostanie perspektywa swobodnego podróżowania, kształcenia, pracy, światowych karier. Powstanie możliwość inwestowania i nabywania nieruchomości w całej Unii. Przekonywani jesteśmy, że Unia gwarantuje... Unia spełnia... Unia pomaga i pomoże... A rzetelna informacja, wolna od demagogii i zacietrzewienia, z pewnością uspokoi wątpiących.

Inni mówią: Zgoda – rzetelna informacja jest podstawą podejmowania rozsądnych decyzji, – więc od konkluzji wróćmy do dowodów. Od uczuciowych wizji do surowych realiów: dat, cyfr, statystyk, uwarunkowań, możliwości i szans ich wykorzystania. W debatach otwartych, publicznych, w świetle jupiterów, bez asymetrii medialnej.
I każą dojrzeć efekty „otwarcia na Europę”. Tu i teraz.

Wskazują na wykup za bezcen tak wielu przedsiębiorstw i banków, że można już mówić o wypuszczaniu z polskich rąk całych gałęzi gospodarki. Problemu szczególnie bolesnego, gdy dotyczy „krajowej produkcji wyrobów finalnych w trzech kluczowych przemysłach, w mikroelektronice (..) przemyśle komputerowym i sprzętu telekomunikacyjnego (...) [które] stanowią klucz do nowej ery cywilizacji informacyjnej”

Twierdzą, ze wykupu często dokonuje rywal branżowy, zainteresowany nie inwestowaniem i rozwojem a jedynie przejęciem sieci dystrybucji polskiego konkurenta i wpływów na rynku. W dodatku odprowadzającego podatek poza zasięg fiskusa, stojącego na straży polskiego budżetu.
Mówią o niedotrzymaniu przez Unię ustaleń stowarzyszeniowych, mających pomóc Polsce – jak pomagano innym biedniejszym krajom Grecji, Hiszpanii, Portugalii – w dostosowywaniu do poziomu partnerów. Zamiast asymetrii w otwieraniu rynków na korzyść Polski, doszło do szokującego zalania naszego kraju produktami unijnymi, chronicznego deficytu handlowego (w latach 1992-98 ok. 63 mld USD, czyli blisko dwuletniego polskiego budżetu) i wypierania naszych towarów z rynków trzecich np. przez wysoko dotowaną żywność unijną. „Saldo dodatnie obrotów handlowych artykułami rolno-spożywczymi, wynoszące w roku 1990 ok. 900 mln USD, przekształciło się w roku 1998 w saldo ujemne w wysokości 515 mln USD.” W sumie otworzenie się na handel z Unią doprowadziło do niekorzystnych relacji i kolosalnego uszczerbku. Mówiąc wprost – od kilku lat to my finansujemy rozwój bogatej Unii a nie oni nas. W efekcie w Unii powstało ok. 1,5 mln miejsc pracy naszym kosztem. *

Więc może przyszedł czas pozytywnego rewanżu – pytają retorycznie uniosceptycy – i zaraz uprzytamniają realia choćby na przykładzie rolnictwa: nałożenie limitów produkcyjnych, często poniżej samowystarczalności żywnościowej, oraz zredukowanie dotacji do ułamkowych części dopłat dla unijnych producentów przez długie dziesięć lat, przy absolutnej już liberalizacji obrotu, przeczy zasadom wolnej konkurencji i skazuje w praktyce polską wieś na zagładę. Oczywistą konsekwencją tego, oraz przygotowywanej daniny katastralnej, będzie lawinowe przejmowanie ziemi i nieruchomości przez dysponentów nieporównywalnie większych środków kapitałowych z krajów unijnych ( i nie tylko).

Ba! Ci wątpiący w unijną wizję dobrobytu, która ma cudownie ogarnąć polski lud, powołują się na oceny i analizy fachowców: praktyków, naukowców- również laureatów Nobla; zagranicznych i polskich specjalistów. Bazują również na wypowiedziach unijnych administratorów, zwanych politykami, będących coraz częściej niekamuflowana formą aroganckiego  dyktatu. Wyśmiewają, przez łzy, sukcesy negocjacji, z których może wyniknąć konieczność wnoszenia do unijnego kociołka przez wyniszczoną gospodarcza Polskę więcej, niźli z niego łaskawie dostanie. Ubolewają nad fantasmagoriami zahipnotyzowanych masowych odbiorców pro-unijnej papki serwowanej w postępowych mediach, snujących wizje nieograniczonej swobody globalnej z głodową emeryturą, mikroskopijnym zasiłkiem bezrobotnego, czy nawet przeciętnym krajowym wynagrodzeniem w kieszeni. Tam tylko na nas czekają z rajskimi propozycjami...
Przypomina się: Nie samych chlebem żyje człowiek. Słusznie.
Więc może należy wnieść polski zdrowy katolicyzm do schorowanego unijnego organizmu, nawet kosztem skrajnych wyrzeczeń?

No, cóż - jaki jest stan kondycji na różnych piętrach naszego Kościoła, przekonujemy się często, szczególnie przy okazji rozlicznych wyborów. Więc może najpierw medice, cura te ipsum?...  
Polski Kościół rzymskokatolicki zawsze był częścią wielkiego Kościoła powszechnego. Tu nie było, i być nie powinno, kompleksów. A na placówkach nie brakowało ofiarnych, polskich misjonarzy. Mimo trudności i zagrożeń. I nie zabraknie – duchownych i świeckich – pomimo coraz bardziej libertyńskich, negatywnych, wręcz wrogich chrześcijańskiej duchowości postaw. Sankcjonowanych - niestety - również przez prawo, ograniczające możliwość pomocy.

Do dwu nakreślonych uprzednio sposobów opisywania rzeczywistości – „szkół” – jak je nazwaliśmy, trzeba dodać trzecią: uczelnię rozważnych, dalekowzrocznych, zatroskanych o całość i bezpieczeństwo obiektu ekspertów budownictwa. Oni mówią: Mimo tak rozbieżnych ocen stanu unijnej konstrukcji, chcemy wierzyć w dobrą wolę wszystkich. Liczymy, że rzetelne zmagania intelektualne na polu wiedzy dla dobra wspólnego uprawianej i konkluzje z tych faktów wynikające, będą jedynymi kryteriami decyzji. Ale musimy być przygotowani na różne – najtrudniejsze - warianty. Zatem trzeba pilnie szukać, uczyć, kształtować kadry. Ci prawi ludzie, formowani, i uformowani, na surowych katolickich fakultetach systemu wartości zakorzenionego w dekalogu i umiłowaniu ojczyzny, muszą umieć poruszać się po różnych mglistych globalnych politycznych labiryntach i być w stanie wpływać na decyzje. W interesie swego narodu. W interesie człowieka – dziecka Boga. W interesie człowieczeństwa.

                                                                                                 
Publikacja: Nowa Myśl Polska nr 28 z 14 07 2002r. (ze skrótami)

* Wszystkie cytaty i dane zaczerpnięto z fachowych wypowiedzi dla takich (m.in.) tytułów jak: Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita, Życie, Wprost, Polityka, Res Publica, Odra, Najwyższy Czas, (paryska) Kultura, Financial Times, Newsweek, The Independent. Oraz z danych ministra gospodarki, raportów i publikacji książkowych. (Za opracowaniem prof. Jerzego Roberta Nowaka – „Polska a Unia Europejska 21 pytań” Nasz Dziennik z 20 03 2002r. Za i przeciw Unii Europejskiej, oraz z przemówienia sejmowego posła Jana Łopuszańskiego z 10 01 br.)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Może - w ramce, poza tekstem zasadniczym - jako puentujący dodatek dodać te cytaty z wypowiedzi Ojca Świętego?

„Trzeba jednak, aby Polska zaistniała w strukturach europejskich jako państwo, które ma swoje oblicze duchowe i kulturalne, swoją niezbywalną tradycję historyczną związaną od zarania dziejów z chrześcijaństwem. Tej tradycji, tej narodowej tożsamości Polska nie może się wyzbyć stając się członkiem Wspólnoty Europejskiej. Rzeczpospolita Polska nie może tracić niczego ze swych dóbr materialnych i duchowych, których za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków. W obronie tych wartości Kościół pragnie być partnerem i sojusznikiem rządzących naszym krajem. (Jan Paweł II, Przemówienie z okazji przyjęcia listów uwierzytelniających Ambasadora Polski przy Watykanie, Watykan, 3.12.2001 r.).

 Papież mówił też tak: „Słowo ojczyzna posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe zarazem, którego, zdaje się, nie znają inne narody Europy i świata”. „Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie – to równocześnie nie sposób rozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednak wspólnota szczególna, najbliżej związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka” /J.R. Nowak - Słowa barwne i skrzydlate, s.42/.