Reportaż z codzienności. Demaskacje pomroczne

W mini tekście „Agentura” (NMP nr 16/03) ściśniętym układem szpalty do 1800 znaków, zabrakło konkretnych wskazań do uogólnionych sformułowań, to prawda. Szczupłość miejsca jest pewnym usprawiedliwieniem, ale nie jedynym. Syntetyzowanie zjawisk, bez odnoszenia do osób stojących za nimi, może być – o ile nie chodzi o ostrzeżenie - o tyle skuteczniejsze, iż powinno mniej zacietrzewiać dotkniętych autorytarnym subiektywizmem.

Może dać im szansę na spokojne, z dystansem, podejście do sprawy naświetlonej z innego niźli ich punktu widzenia. Czasami jednak wezwanie do ujawnienia źródeł felietonowego natchnienia powinno być spełnione, jeśli dotyka spraw czynionych w stanie- rzec można- recydywy. Kiedy śmieszne konkluzje, wyskakujące jak diabełek z pudełka, przedkładane są bezustannie nad spokojne dowodzenie. A to przecie nie przystoi ludziom kulturalnym, tolerancyjnym, uduchowionym, otwartym; wrogom dyskryminacji ze względu na: „na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, religię i przekonania, niepełnosprawność, wiek czy orientację seksualną" ( tak z przejęciem deklamowano ostatnio pod Akropolem). Wtedy bowiem można zastanawiać się czy buzujące nawet w podeszłym wieku postępowe hormony, nie zamykają skutecznie potrzeby innych otwartości niż otwartość „na orientacje seksualne” i permanentnej czujności na antysemityzm. Definiowany zresztą w sposób karykaturalny; budząc najpierw zdziwienie, później zgorszenie, niechęć, by wreszcie zastanowić co do rzeczywistych intencji tropicieli... Ale do rzeczy.

Felieton dotyczył „agenturalności” Radia Maryja i epitetów, którymi okładany bywa jego twórca oraz słuchacze. Oczywiście, że publikowanie w tym miejscu pełnej listy aktywu nie jest możliwe, chociaż nie niemożliwe w ogóle. Niniejsze dokumentowanie oparte jest na promilu ukazujących się w postępowych mediach zarzutów, z których wyłączamy – jako skostniałe i o marginalizowanym zasięgu - np. te z Tygodnika Powszechnego i środowiska z nim związanego. Za to Stefan Bratkowski jest wciąż żwawy. Przeczytajmy: „Latami popularyzowałem duchownych, którzy uczą swoich wiernych współdziałania, życzliwości wzajemnej i zaradności. /.../ W latach 1982-1989 przyjaźniłem się z wieloma naszymi odważnymi (wtedy, nie dopiero dzisiaj) kapłanami, którzy nie dawali drapaka za granicę /.../ Na moje zarzuty o. Rydzyk nie zareagował ni razu, teraz lekceważąc, dzięki poparciu kilku biskupów, zarzuty prawno-finansowe. Ja mu zarzucałem działalność graniczącą ze zdradą narodową. Dlatego adresuje te słowa także do biskupa Stefanka i innych biskupów partii „wodza” Rydzyka /.../ Proszę pomyśleć o konsekwencjach rozbijania Kościoła polskiego wymysłami „słuchaczy” pod adresem biskupów /.../ O. Rydzyk działał zgodnie z wezwaniem Jelcyna, by wszelkimi sposobami zapobiec rozszerzeniu się NATO; jeśli dostał przekaźnik w Rosji, eksmitujących dziś polskich kapłanów, trudno nie pytać, za co.” (W cyklu „Z boku”, felieton – „Uprzedzam”, Rzeczpospolita, Plus Minus z 14-15 12 2002r.)
No, proszę ile fachowych demaskacji i ostrzeżeń. I jak eleganckich. Dla dobra Rzeczpospolitej i Kościoła, naturalnie. Zabrakło tylko dynamitu oskarżeń o antysemityzm. Ale bez obawy – pojawiają się w wielu innych tekstach. No cóż - jeżeli nie wystarcza opinia Zespołu Duszpasterskiej Troski powołanej przez Episkopat Polski pod kierownictwem bp. S. L. Głodzia, może trzeba wołać w sukurs filozofa- ateistę prof. Wolniewicza?  Bo on słucha radia. I wie, co mówi. Kiedy już mówi. Idźmy jednak dalej.

„Widzę dziś w Papieżu /.../najżywsze i najjaskrawsze przeciwieństwo sekty ks. Rydzyka, pochłoniętej straszeniem społeczeństwa oraz wmawianiem mu, że wszystkie nieszczęścia naszej umęczonej ojczyzny biorą początek w roku 1989, a przedtem było tu klawo.” [Polityka i obyczaje, Polityka 35/02] To Piotr Wierzbicki, w jednej ze swoich wariacji na temat Radia, którego gościem był w dawnych latach raz i z tekstami tak dalece „mogących wzbudzić waśnie....”, iż musieli go mitygować ojcowie i słuchacze. W pogoni za ciemnymi sprawkami Radia, jego „Gazeta Polska” użyczyła miejsce dla rozemocjonowanego młodego socjaldemokratycznego aktywisty, który usłyszał, iż : „...katolicki fundamentalista z Radia Maryja, profesor KUL, dawniej komunistyczny sługus, dziś sugeruje, że w Auschwitz dla Żydów był bufet z piwem i kiełbaskami...” ( GP z 8 03 2000r. )Na wysłane sprostowanie, iż prof. R. Bender – bo o nim rzecz - mówił wyraźnie o artykule z paryskiej „Kultury” ( nr 128/99), w którym Jerzy Giedroyć opublikował był bulwersujące wspomnienia Jerzego Stadnickiego, kącika w GP zabrakło.
W podobnej tonacji utrzymują się zatroskani o pluralizm światopoglądowy, otwarci na tolerancję, genetycznie uczuleni na „alleluja i do przodu” demokraci z  Polityki, Wprost, Wyborczej, nie wspominając pomniejszych tytulików starających się dorównać starszym braciom. I odpowiedzieć na ich zapotrzebowanie. Jak chociażby redaktor naczelny „Krytyki Politycznej”- Sławomir Sierakowski, który wali pryncypialnie: „Nikt /.../ nie powie wprost, że RM wykorzystuje faszystowskie metody panowania nad masami przez kreowanie wroga publicznego, nawoływanie do nienawiści, oszczerstwa, wywoływanie poczucia zagrożenia, nagonki i szantaże.” (Rzeczpospolita, Plus Minus 291/02).

Można by pytać - i któż tu permanentnie nawołuje „do nienawiści, sieje oszczerstwa, wywołuje poczucie zagrożenia, nagonki i szantażu”, można prosić o dowody na przedstawiane zarzuty, ale to chyba próżny trud?... Sytuacja, gdy indagowany o konkrety siewca nienawistnych sformułowań odrzuca możliwość dalszej rozmowy jest, niestety, typowa.

- Oto panienka- stająca w obronie przyjaciela-studenta, który przed chwilą popisał się oskarżeniem o demagogię w publikacji, której nie przeczytał „bo się brzydzi” – wygłasza kwestię: „Naszego Dziennika” nie biorę do ręki -to pismo antysemickie.

- Oto bezkoloratkowy jezuita z OCIPE, na prelekcji o Unii Europejskiej wtrącający – ot, tak, niewinnie - że pewien słuchacz RM, zakwestionował ważność jego święceń. Ponieważ udzielał ich bp Pieronek.      - Sami państwo widzicie... Jak z takimi rozmawiać o Unii... Oni zaraz pytają o aborcję, o wartości chrześcijańskie, o Boga w Konstytucji i praktyce codziennej. I na uniwersalne pozdrowienie w progach szacownego Seminarium odpowiadają prowokacyjnie – Pochwalony Jezus Chrystus!

- Oto dziarski wikary w rozchełstanej koszulinie bez koloratki - w tej samej dyskusji o UE- rzuca wściekle, ni w pięć ni w dziewięć, dziwaczne uogólnienie: „Wy z Radia Maryja – którego nie słucham - to tylko jakieś różańce!... sztandary!... To choroba. Was się nigdy nie przekona. Macie umysł sekciarzy. Wy na pewno nie czytacie Tygodnika Powszechnego” /sic!/

- Oto pani profesor od wirusów, niechętna wielce rozgłośni o. o. Redemptorystów, za to wielbicielka umysłu o. prof. Krąpca. Po informacji, iż często można słyszeć Profesora w RM, przekwalifikowuje radykalnie zdanie o... o. Krąpcu.

- Oto publicystka z legitymacją katolicyzmu zmieniająca diametralnie sens wypowiedzi biskupa Zawitkowskiego, z żarliwej obrony Radia i Kościoła w pouczenie RM „aby nie dzielili biskupów” (Ewa K. Czaczkowska - Polityczna rodzina Maryi, Rzeczpospolita nr 18/02).

- Oto pani notariusz i bystra skąd inąd koleżanka dziennikarka przywołujące „malwersacje” o. Rydzyka. – Słuchają radia? Wiedzą dokładnie, o czym mówią? Chociaż jeden przykład?... – No, powszechnie wiadomo....

Sporo ich. Jeszcze. Bezkrytycznych nosicieli apodyktycznych sądów. Nie tylko zresztą w tej sprawie. Ludzi różnego wieku, doświadczenia życiowego, wiedzy, stanu. Nie nawykłych – wbrew solennym deklaracjom – do spotkania z autentycznym zróżnicowaniem poglądów. Do pracowitego ścierania argumentów. Co ich łączy? Stwierdzenie, że bezkrytyczny stosunek do akcesji z UE, do globalizmu, do zaniku państw i narodów, byłoby zbyt łatwe. Mimo, że korespondujące z postawami. Może więc kompleksy rekompensowane aroganckim demonstrowaniem wyższości? Może zastraszenie ogniem zaporowych oskarżeń, inwektyw; może miraż lepszej pozycji społecznej czy materialnego urobku, a może po prostu lenistwo intelektu lub woli wstrzymuje przed badaniem prawdy? A złuda spokoju radosnej bezmyślności każe wyzbyć się jednego z najistotniejszych atrybutów człowieczeństwa – obowiązku osobistego dociekania możliwie najgłębszego sensu. Powtórzmy raz jeszcze ostrzeżenie znanego niemieckiego fizyka i filozofa Carla Friedricha von Waizsaeckera: „Nie zdoła przetrwać żadne społeczeństwo zorientowane na szczęście, lecz tylko społeczeństwo zorientowane na prawdę”

Chyba, że w tej batalii o kształt Nowej Ery nie o przetrwanie zorganizowanych społeczeństw chodzi....To też dobry scenariusz. Zagłady.


Publikacja: N. Myśl Polska nr 20 z 18 05 2003r.

Konsola diagnostyczna Joomla!

Sesja

Informacje o wydajności

Użycie pamięci

Zapytania do bazy danych