Stąd do wieczności

Rzekł do Niego Piłat: „ ... Cóż to jest prawda?...” (J 18,38)
                                                                                                                                                  *
Dążenie do poznawania prawdy jest tak stare jak stara jest pokusa - choć różne przybiera maski - uzyskania łatwego wtajemniczenia do władania życiem; magicznego klucza otwierającego furtki skrótu na drodze przeznaczenia.

Trud ciągłej nauki odczytywania rzeczywistości, wysiłek odnajdywania wszystkich jej wymiarów i ustalania hierarchii ważności elementów,  wierność obowiązkowi zachowania  pamięci  celu, może doprowadzić wyczerpaną kondycję do uległości podszeptowi: “ bądźcie sami jak bogowie" - kreatorami prawdy. Karol Marks, modyfikator heglowskiej dialektyki i jeden z guru materializmu, podtrzymał i jasno sformułował dyrektywę wszelkiej maści rewolucjonistów - przyspieszaczy  “naturalnych procesów historycznych” : "Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to, aby go zmienić"!

Oczywiście, wizje dynamicznego kształtowania idealnego świata nie zaczęły się z  Manifestem komunistycznym . Władczy zamysł na uporządkowanie sumień - Cuius regio, eius religio ( czyje władztwo, tego wiara); utopijne i fałszywe - Wolność, Równość, Braterstwo;  Proletariusze wszystkich krajów łączcie się; cyniczne - nadludzie w lożach i podludzie w obozach - to pojęcia z tego samego podręcznika o tworzeniu rajskiego ogrodu na ziemi, prowadzące w efekcie - po utoczeniu morza krwi i zadaniu niezliczonych okrucieństw - do totalitarnych skutków platońskiego idealizmu i jego  skarykaturyzowanego trójpodziału: na stanowiącą elitę, jej dzielne ramię – żołnierzy i całą pożądliwą, "małowolną" resztę do wykonywania prac, które czynią życie elit do zniesienia.

Uległość owemu omamowi skutkuje, owszem - jak dowodzą nawroty recydywy - uzyskaniem pęku kluczy do masywnych drzwi cel, które zatrzaskują się coraz częściej za innymi i coraz skuteczniej za...klucznikami.

"Neutralizowanie" kwestionujących piękno drogi postępu, jawi się jako oczywiste - szczególnie w miarę intensyfikowania marszu - parafrazując pewną zabójczo tezę, jednego z praktyków idealnego ustroju, Józefa Stalina. Zmęczenie intensywnością marszu i rugowaniem wątpiących narasta. Wreszcie, za kolejnym zakrętem, owego jedynie słusznego szlaku, wyłania się ostateczna propozycja nie do odrzucenia. Mimo cyrografu, władztwa pełnego nie uzyskuje się.
Śmierć jest zupełnie nieczuła na uwodzicielskie gesty wciąż rekonstruowanej młodości, rangę urzędu czy ogrom kiesy; również na oszałamiające zapewnienia Marksa, iż " człowiek jest istotą genetycznie określoną i jako taki jest nieśmiertelny ". Przedkłada przeraźliwie czytelny, indywidualny bilans.

A w nim ?...

Wzgardzona możliwość poznania i chronienia ludzkiej godności; poszukiwania i dzielenia - w wielkiej rodzinie ludzkiej - wiary, nadziei, miłości ? I kres bez nadziei - bowiem w pogoni za mirażem, który właśnie rozpływa się u bram wieczności...

Idee oderwane od rozumnego,  pokornego, odkrywania celu i sensownego sposobu życia, mozolnego weryfikowania rzeczywistości, pozbawione prawdziwej miłości; kierujące do oddawania hołdu podstępnemu władcy tego królestwa,  nie przynoszą, nie mogą przynieść dobra - ani jednostce, ani elicie obwieszonej jak choinki błyskotkami przeróżnych przymiotników.  Historia uczy iż w ogrodach ciemnego księcia zawsze dojrzewają zatrute owoce - jeżeli zrywają je  władcy, są to owoce hekatomb...
                                                                                             *
Rozum, wyróżniający - nie przypadkowo przecież - człowieka od wszystkich innych bytów materialnych, daje szansę osiągnięcia mądrości, szansę wejścia na drogę prawdy. O wyborze decyduje wola - oręż duszy. Dodatkowym wianem na czas próby spełnianej tu i teraz, w tym fragmencie wieczności, są: intuicja, rozpoznająca podstawowe elementy prawa naturalnego; umiejętność bezinteresownego miłowania - altruizm; oraz sumienie.
Sumienie może stać się ostatnim  korektorem źle kształtowanego i używanego rozumu; rozumu fałszywie postrzegającego rzeczywistość, prowadzącego do destrukcji i samozagłady.  
Może - o ile nie jest zniszczone.

Stary Platon wiedział: “ ...jeżeli ktoś chce utrzymać nad innymi władzę absolutną, musi zabić w ich umysłach i sercach prawdę”.

Nihil novi sub sole - nic zatem  nowego pod słońcem - w sposobach na spotwornienie.                                                                  
                                                                                                                                 *
Narzucenie masom siłą reguł podporządkowania i brutalne ich egzekwowanie, to taktyka prymitywna. Wymaga znacznego wysiłku, czujności, skomplikowanego systemu rozdzielnictwa łask i kar oraz nadzoru nad posłuszeństwem i lojalnością. Poza tym nie jest  najefektywniejsza - głuszy, ale nie wykorzenia atrybutów człowieczeństwa.

Mogą one czynić trudno przewidywalne wyłomy w systemie, a w końcu zrujnować go zupełnie. O wiele lepszą strategią minimalizowania możliwości rozumu i zawłaszczenia wolności, oraz eliminowania dyskomfortu wyrzutów sumienia, jest wejście w obszar fikcji - nieprawdy.

Tam można niszczyć osobowość i formować istotę człekokształtną - "nowego człowieka" - zredukowaną do wymiaru materialnego, pozbawioną swego transcendentalnego, indywidualnego i społecznego powołania; cedującą ustalanie wszelkich definicji prawdy i fałszu, dobra i zła, posiadaczom insygniów  władzy w zamian za strawę dla wciąż pobudzanego i nadętego do gigantycznych rozmiarów instynktu - monstrum, pożerającego dumny dar myślenia i delikatny dar wrażliwości.

Rozbudzany głód megaposiadania  w gorączkowej pogoni za nowymi obrazkami aktualnej  mody w  wielkim bełkocie reklam życia na niby; super  odlotowy odpoczynek - w alkoholowym czy narkotycznym transie, przy hipnotyzujących, basowych technodecybelach; rekreacyjny, pośpieszny, totalny sex odrywany od intymności i odpowiedzialności - nazywany przewrotnie miłością - mają zagłuszać wielki strach, przed domyślanym - mimo wszystko - wielkim oszustwem.
Czy zagłuszą ?...
                                                                                       *
Wizje enklaw szczęśliwości na ziemi, kreślone z obezwładniającą pewnością przez kolejnych konstruktorów, często określane, nie wiadomo dlaczego, światopoglądem naukowym, wtłaczane do świadomości i podświadomości; handel kompromisami na temat prawdy - atrapami znajdującymi się, jak zwykle, pośrodku, czy  zależnymi od punktu widzenia chronionymi skomplikowanym systemem zasieków zwanych prawem; złotouste i żelazozębne portrety mistrzów  relatywizmu reklamujących obowiązującą modę; plastyczna informacja pozwalająca na ulepienie teorii z cienia hipotezy i quasi prawdy z fałszu; i wreszcie dyskretna kontrola skuteczności wysyłanych bodźców - to skrócony spis atrybutów ze zmodernizowanych warsztatów, wymieniających według aktualnych potrzeb, na poczekaniu, stare, trudne definicje na nowe świecidełka.

Świat według Orwella to świat nierzeczywisty ?
Spójrzmy zatem dokoła, tutaj, teraz...
 
Ot, chociażby na półki księgarskie, na regały publicznych - czyli z naszych pieniędzy utrzymywanych - bibliotek; do spisu bibliografii przygotowywanej przez tak nobliwą , zda się, instytucję jak Biblioteka Narodowa; zobaczmy czym raczą, w ogromnej większości: sztuka, literatura, czasopisma, radiostacje i telewizja - ten najpowszechniejszy i najłatwiej wnikający do wnętrza odbiorcy edukator ale i potencjalnie najgroźniejszy deprawator.

Wsłuchajmy się choć przez chwile, ale uważnie, w zgiełk mający stłumić - jak ongiś zagłuszarki Wolną Europę - niezależne środki informowania i komunikowania się ludzi chcących zachować wierność normalności, Bogu, Honorowi, Ojczyźnie, lub uświadommy eliminującą ciszę, przy innej skali zjawiska. Dostrzeżemy naturalne dla żyjącego i rozwijającego się zdrowo społeczeństwa, powszechne ścieranie się poglądów; odważnie, rzetelnie, publicznie w publicznych środkach komunikowania; poglądów spoza skanalizowanego nurtu "poprawności" i spoza gminnego kręgu  znajomych  i znajomych znajomych ? W jakim stopniu państwo wypełnia obowiązek  rzetelnego strzeżenia dobra wspólnego narodu i obywateli to  państwo stanowiących ? I czy prawo stanowione opiera się na sprawdzonym fundamencie prawa naturalnego i prawdy ? Czy  podstawą edukacji powszechnej jest dążenie do jak najdoskonalszego odczytywania rzeczywistości, czyli dążenie do prawdy ? Czy....
                                                                                        *
"Veritas est adaequatio rei et intellectus" - prawda to zgodność rozumienia rzeczy z tą rzeczą,  a mądrość-  według arystotelesowskiej wykładni - to poznanie w świetle najgłębszych przyczyn. Im głębiej zatem sięga się do przyczyn, tym bardziej można przybliżyć się do rozumienia rzeczywistości.
                                                                                         *
Bóg jest stwórcą wszechrzeczy i wszystkich istot. Stwórcą Rzeczywistości. W Nim zatem pełna zgodności rozumienia Rzeczywistości z Rzeczywistością. W Nim Prawda. Absolutna. I najgłębsza przyczyna. Dlatego Jezus Chrystus, Syn Boga Żywego, Jego Słowo w objawieniu prawdy, mógł prosić za swoimi uczniami: " Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą" ( J 17, 17) i dodać odwagi: "... poznacie prawdę a prawda was wyzwoli " (J 8,32   ) Jedyna - uwalniająca od zagubienia i lęku - Prawda. Trwająca przez pokolenia i epoki,   aż do skończenia świata. I w Wieczności.
                                                                                          *
 "Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą i życiem..." ( J 14,6 )

------------------------
Pierwsza publikacja: Myśl Polska 33-34 z 13-20 08 2000r.


Czy i na ile zmieniła się nasza rzeczywistość-i my w niej? Szczególnie-MY!
kn