Tak Kolego! Żebyś wiedział! Prezydent był i ja byłem!
…No, dobrze. Żeby nie trzymać Twojej koleżeńskiej… ciekawości w niepewności, od razu wyjaśnię, iż
nie w świcie prezydenckiej; tudzież wskaże Ci możliwość dotarcia tam, bez specjalnych starań.
Wystarczy, że zatankujesz bak i w drogę.
Nie musisz zabierać paszport.
Kieruj się na Lublin a następnie na Chełm.
Uważaj, żeby nie przegapić momentu, kiedy należy skręcić na Włodawę.
Jedziesz sobie kilkadziesiąt minut i baczysz na… właśnie na Adampol.
Około siedmiu kilometrów przed Włodawą.
A tam-piękny pałacyk zbudowany dla Zamojskich i niedaleko tzw. Czerwony Domek.
Czerwony Domek piszę dużymi literami, ponieważ tam właśnie doznawałem Adampola, wśród pięknego sosnowego lasu, pod opieką Sióstr Szarytek z Siostra Partenią na czele.
- Dlaczego na czele?
- Ponieważ właśnie Siostra Partenia /na zdjęciu niżej/ i młodziutka siostra Józefa zajmowały się nami- dzieciakami, dochodzącymi do zdrowia w tamtych pięknych okolicznościach przyrody :-)
(zob. też:http://www.polskiezabytki.pl/m/obiekt/1594/Adampol/)
Mieliśmy też opiekę przesympatycznego Księdza. Nie pamiętam, niestety, imienia.
No i doktor Mikrza, który nami się szczególnie opiekował.
A tu z Kolegą- miał na imię Adaś.
Grupka mieszana. Trochę starszaków i trochę ...najmłodszaków. Oraz Mama młodziaka-tego w kapelusiku (też-chyba-Krzysio). Pamiętam-o dziwo- i inne, niektóre imiona:
Kolega z lewej- Januszek; tuż nad nim- Adaś, pierwszy z prawej w dolny rzędzie- Zbyszek.
Były lata, były też zimy.
Uroczy Adampol
Po pierwszych łezkach- kiedy trzeba było rozstawać się z Rodzicami na ten czas pobytu w senatorium- potem były kolejne, gdy już nieodwołanie należało wracać. Zdrowym. Ale bez kolegów... Sióstr Szarytek... lasów pełnych konwalii...