Puławskie - i nie tylko- sentymenciki

Pamiętasz jeszcze tamte dziewczyny
które burzyły nasze sny
Ich oczy pełne słodkich tajemnic
a wokół
naturalnie
bzy

Nasze dziewczyny
takie nieśmiałe
drżące świeżością wiosenne liście
w parku gdzie cienie przemykają
a w górze
księżyc
oczywiście

I zaplot dłoni
włosów muśnięcie
od rzeki ciągną zwiewne mgły
Pod niebem wielkim taka cisza
a w ciszy my
I tylko my

A mchy łagodne latem ścielone
zapamiętałe
szalone świerszcze
lasy cieniste
łąki kwieciste
pamiętasz
pamiętasz jeszcze

Pamiętasz jeszcze tamte dziewczyny
które i dzisiaj
bywa
burzą sny
na wyspach czasu spotykane
bo my
to wciąż ci sami my
ci sami my
ci sami
sami...
my...


Mój tekst w karnecie Zjazdu Koleżeńskiego z okazji 80 – lecia Liceum Ogólnokształcącego im. księcia Adama Jerzego Czartoryskiego w Puławach (5-6 X 1996r.)

***
Tak, to były te dawne lata...
 
A teraz nastaje czas jeszcze innych wspomnień, innych "sentymentów" - w tym tych związanych z nieuchronnymi i ostatecznymi pożegnaniami przyjaciół-ludzi ze wspólnych wędrowań tu i teraz... a właściwie: tu i ongiś...

Już dosyć dawno-w tajemniczych okolicznościach odszedł nasz przyjaciel z puławskiej zagrody-Zygmunt Wojnowski.

Ponieważ Zygmunt zawsze otaczał się aurą... zagadkowości i niedopowiedzeń - to i okoliczności odejścia musiały być również takie...
- Oryginalne, tajemnicze, zagadkowe... :-) ...Gdzieś, hen...

Zygmunta, który ongiś zakrzyknął: "Chłopaki idziemy na budownictwo wodne-będziemy regulowali Amazonkę! (czym spowodował swoiste pospolite ruszenie-chyba aż sześciu z nas na Politechnikę Warszawską, właśnie na ten  wydział )- nie dokończył nauk w Warszawie ( zawsze był niezwykle dynamiczny :-)  ) zaniosło go do Poznania i Rogalina-gdzie pojął za żonę córkę ówczesnej kustosz rogalińskiego pałacowego muzeum i spłodził Synka.

Miałem radość goszczenia ongiś, z moją dziewczyną, w służbowych pokojach pałacu, gdzie Zygmunt zamieszkiwał z żoną.

Oczywiście nie obyło się bez dozy stosownych przykolacyjnych opowieści z dreszczykiem, które serwował Zygmunt-stosownie do okoliczności :-), czego dopełnieniem był huczny upadek starego obrazu pośród nocnej ciszy, zrealizowany  przez pałacowe duchy.
...A może przez Zygmunta  :-)...

A teraz nasz kolejny kamrat-Krzysio Kuźma-swoista legenda Puław; niestrudzony i nad wyraz fachowy poszukiwacz różnych akcesoriów przeszłości-szczególnie starej broni-znużył się i zaniechał.
Definitywnie. 
Tu i teraz.
Przypominając nad wyraz konkretnie-jak to Krzysio-iż przechodniamiśmy tylko...

Aleć przecie oprócz pamięci pozostawił Bliskich-w tym dwu mądrych Synów.
I pamiętających przyjaciół.

Wieczne odpoczynek racz mu dać Panie!

A nam siły do sensownego dalszego pielgrzymowania po szlakach doczesności, aby-gdy przyjdzie nieuchronne odwołanio-powołanie- nie mieć specjalnych problemów w negocjacjach ze świętym Piotrem u bram Raju...

Jeszcze nas kilku zostało, jeszcze mamy jakiś czas (jaki?...) na różne "bilanse", może spotkania jak za dawnych lat-cóż, że trzeba byłoby zjechać z różnych stron...
Zatem...może...
Nie tylko z okazji takich pożegnań...