Niebezpieczeństwa z oglądu

Powiada się, iż należy mieć szeroki, a nawet możliwie całościowy ogląd sytuacji, aby wyciągnąć racjonalne wnioski. Spokojnie, logicznie, z autentycznym a nie propagandowo-emocjonalnym znawstwem tematu.
Tak… I to jest sensowne wskazanie. Rzec można – uniwersalne - ogólno bojowe- włączając żołnierski żargon.
No, dobrze-dlaczego zatem kolejny raz oglądam w telewizyjnej debacie uniesione emocjonalnie i niezbyt ogarnięte logicznie osoby, które próbują forsować osobliwą tabliczkę mnożenia?

- Osobliwą, ponieważ zgodną ze stanem własnej wiedzy, a nie z (choćby przypuszczeniem) obiektywnej rzeczywistości.
Tak, to nic nowego- wszak wszyscy bywamy autorami takiej narracji – własnego rozeznania w wiedzy o życiu, a właściwie własnego zasobu wniosków z tej wiedzy wynikających. Szczególnie wtedy, kiedy ani metryka, ani wykształcenie, ani odpowiednie – powiedzmy – bodźce, nie przylały nam więcej oleju… do mózgownicy.

My też bywaliśmy podatni nieraz na różne wzmożenia. I pokuszenia...
Był czas odruchowego wręcz, stadnego działania, bywał czas refleksji, zastanowienia, analizy-jest pożądane, aby to pierwsze z wymienionych było jednak poprzedzone zastanowieniem.

Wiem, to trudne – szczególnie, kiedy hormony buzują a kumple wzywają. Trudne, lecz nie niemożliwe do opanowania.

Ale jeżeli leciwa z oglądu osoba- w tym wypadku- niewiasta- prezentuje emocjonalne wzmożenia w dyskusji „aborcyjnej” – która w istocie jest odpowiedzią na pytanie: Kim jest człowiek? I co wolno drugiemu człowiekowi wobec bliźniego- w tym wypadku- wobec niewinnego, bezbronnego dziecka? – to... to ogarnia smutek…  
Coś ją ominęło, coś straciła jako homo sapiens, skoro nie potrafi łączyć skutków i przyczyn.
Gorzej-coś ją przymusza do pokazywania takiej twarzy…

Usprawiedliwianie „aborcji” – czyli zabijania niewinnej bezbronnej istoty- jest czymś tak niesamowitym, iż w sposób naturalny przychodzi na myśl owładniecie, a nawet opętanie przez Zło. Z pytaniem- czy to „tylko” próbny incydent, czy już ogarnięcie przez diabelskie zakusy?…

Zobaczmy jak wyglądają te elementy walki o niezależność, o rozum, o człowieczeństwo, o dusze:

- Prawo do zabijania niektórych – szczególnie mniej sprawnych czy po prostu zawadzających z dalszych swobodnych młodzieżowych pohulankach;
- Prawo do zakazywania publicznego wyrażania wiary w Boga- Stwórcy;
- Prawo do jedynie słusznego światopoglądu- tzw. ”materialistycznego” oczywiście;
- Prawo do nieskrępowanego…bełkotu – zwanego nawet nieraz - „intelektualnym”;
- Prawo do wiecznej młodości.
A nawet do nieustającego infantylizmu w wiecznie roszczeniowej postawie: „Daj!”
„Daj” - nieustająca chętka niekontrolowanych wzmożeń w pożądanie.

Piszę o infantylizmie, ponieważ prawdziwą dojrzałość człowieka ( i społeczeństwa) poznaje się nie w sytuacjach „usia-siusia”, ale wtedy, gdy przychodzą inne chwile, dni, miesiące, lata – przychodzi czas trudnych doświadczeń, wyborów, decyzji –postaw.

Młodość tym często różni się od dojrzałości, iż w postrzeganiu świata i ogromu jego dróg, w wyborze dróg, kierowana bywa pewnymi odruchami, nieraz atawistycznie zakodowanymi w naturze: Sexem, kasą zapewniającą przeżywanie przez… używanie.

Przecie nie mówimy tego teoretycznie - mamy "swoje lata" – powtarzam - przeżywaliśmy różne etapy życia; szczególnie studenckiej pewnej swobody lat sześćdziesiątych (chociaż akademiki nie były wtedy koedukacyjne, nie stanowił to specjalnej bariery a raczej uatrakcyjniały „przemyt” płci odmiennej…), tudzież przeróżnych pokus i wzmożeń, kiedy czas działania nie zawsze był poprzedzony należycie czasem zastanowienia…

Nie raz błądziliśmy i – bywa – srogo upadaliśmy, ale... ale mieliśmy siłę, żeby się podnieść, rozejrzeć, pomyśleć samodzielnie, przypomnieć to i owo o Sensie - i ... i na szczęście dorośleć.
Również panując nad tzw. chucią.

A dziewczyny nie były wcale mniej ponętne od dzisiejszych...

A może nawet bardziej...
Wszak nasze oczy …i chętki były młodsze :-)

Zawsze będą czyhały na człowieka - szczególnie na młodzieniaszka, mniej "uzbrojonego" w samodzielny rozum i kluczowe wskazówki wyboru dobrej drogi - niebezpieczeństwa z powierzchownego oglądu i „używania” tego daru.
Daru w zaistnieniu tu i teraz.
Daru życia i rozumu.
Tu.
W drodze TAM.
Nihil novi…

Dlatego należy pomagać tym, którzy ulegli podszeptom Zła, i czynią zło. Modlić się za tych, którzy jakby osłabli duchowo...

Pomagać systematycznie i skutecznie – poprzez nauczanie, poprzez pouczanie, ale i – kiedy należy- poprzez stosowne egzorcyzmy, poprzez rygory prawne – a kiedy trzeba i nie ma wyjścia-rygory siłowe.
Od tego jesteśmy my, od tego jest państwo, od tego są wybrane  władze.
Sensowne państwo, sensowne władze.
Wszak takie władze wybieraliśmy, nieprawdaż?...
                               
                                                                                      *
Jest taki znamienity wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego:
 
„Gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pętakom”.

I to zadedykujmy niektórym decydentom, „politykom”… A i sobie…