Dawnych wspomnień czar...

Poprzedni list-„Niedziela na Głównym”-wziął i wywołał kolejny przypływ wspomnień. Jeszcze odleglejszych. Widać taki czas…
…Albo już czas… :-)
Co by nie było, faktem jest, iż nastał jakiś ich wiosenny dopływ…W nim i nadbużańskie szlaki – wolne drożyny, bezkresne łęgi, i rzeczka, i rzeka graniczna, i laski i piaski, i… swoboda…dziecięca swoboda, nieskrępowana miejskimi znakami zakazów i nakazów…

No, może trochę przesadziłem-jakieś jednak były.
Wszak Rodzice, mimo ufności w nasze talenty samodzielnego przetrwania w „przestrzeni odkrytej”, nie mogli zostawić nas tak całkiem samopas.

Zatem pouczenia a i cięgi z rzadka się zdarzały, co było przyjmowane, jako nieuchronny i naturalny element wpisany w ryzyko samodzielnego buszowania. Wolnego buszowania w przestrzeni odkrytej.
I kolejnych przestrzeniach-odkrywanych…

Koledzy mieli dodatkowe obowiązki związane z gospodarstwami rodziców, ja-jako syn „inteligencji pracującej” (bez niedomówień- bezpartyjnej J ) miałem z tego powodu drobne kompleksy-bo ani konia, ani orki, ani krowy do pasania… (A pardon-krowę mieliśmy i nawet raz udało mi się wyprosić zgodę na poprowadzenie gminnego stada na wspólną łąkę. To było coś! )

I kolędowanie z własnoręcznie zrobioną gwiazdą po ośnieżonych przestrzeniach (wtedy były mrozy, śniegi i zaspy, że ho! a nie obecne zimy-niezimy…).

I te uniki przed konkurencyjną grupą- również z Gwiazdą samodzielnie konstruowaną - z gromadką też spragnioną nocnej zimowej przygody, pochwał i łupów- czyli drobnych groszy czy przysmaków ze świątecznych stołów…
To ci było!

I mój kochany Tata, który nie mógł zrozumieć owego zewu-kusząc swoistą „łapówką”, iż znacznie ważniejsza była przygoda, buszowanie pod gwiaździstym niebem, pośród pól, łąk, lasków. I z finalnym okrzykiem pod oświetlonych lampami naftowymi (wówczas) chat: „Panie Gospodarzu! Można zakolędować?!?”

I Wielkanocne roraty w drewnianym kościółku z Przeszłością, i pokolorowane pisanki, które musiały zostać wypróbowane, co do ich mocy w „bezpośrednim starciu” na stuki… Przegraną oczywiście zabierał zwycięzca.

Pamiętasz dobry Kolego z Przeszłości? Przyjacielu z nadbużańskiej osady!

Niech się w pamięci iskrą tli
Aby mogła nam oświetlać
Piękne pejzaże
Dawnych dni

A kiedy się –daj Boże – spotkamy, to…
Albo i więcej!  :-)