Wolność, równość, braterstwo

Coraz bardziej wyjaśnia się sytuacja, będąca konsekwencją wdrażania idei nieustającego wdrażania. O osiągnięciach Wielkiej Rewolucji Francuskiej i innych Wielkich Rewolucji – od Lenina po Aleję Przyjaciół napisano już wiele; skupmy się zatem na aktualiach tu i teraz świadczonych przez bojówki zmian na jeszcze lepsze, niwelujące garby ciemnogrodu – szczególnie wystające z Kościoła rzymskokatolickiego (Nie dotyczy prościutkiego Tyg. Pow. et consortes!)

Edukacja seksualna dziatwy, począwszy od przedszkola, nawet wbrew woli zacofanych rodziców; obowiązek zachwytu estetyką publicznie demonstrowanego hetero i homosexizmu oraz wyrozumiałe pochylenie nad niespójnymi logicznie wypowiedziami nawiedzonych działaczek i działaczy ruchu genitalnego; posiadanie, oglądanie, słuchanie, czytanie mediów postępu oraz kolportowanie mitów przedstawianych jako fakty; obowiązek obrzydzenia wobec konkurencyjnych światopoglądowo propozycji kulturowych i wszelkich informacji konserwatywnego zaścianka, ponieważ tam jeno faszyzm, rasizm, ksenofobia, nienawiść, antysemityzm... i jeszcze - najmodniejsze – pedofilstwo – to wszystko, i jeszcze inne takie te, to normy wdrażania.

Standard zabrania również zabraniania, a nawet krytykowania, popedukacji Jureczka Owsiaka w całokształcie wolności, a szczególnie umiłowania tej „p...Polski”, picia „co się da” i ćpania „bez przesady”, oraz rozpoznawania faszyzmu w mediach nie lakierujących woodstockowych obrazków z Żar czy Kostrzynia, z których „Nasz Dziennik” to szczyt reakcji.

Nawoływanie do nienawiści i waśni nie jest nawoływaniem, kiedy wrzeszczy się w słusznej, rewolucyjnej, sprawie. Szczególnie ze smoczkiem w buzi i krótkich majtkach. I ze stosownymi papierami.

Krzysztof Nagrodzki

Publikacja: N. Myśl Polska nr 36 z 5 09 2004r.